Czy ja już wspominałam, że od dłuższego czasu mam kryzys czytelniczy? Mam kryzys czytelniczy wyłącznie na powieści.
W tym roku przeczytałam zaledwie ich pięć (ogólnie nie czytam jakoś szaleńczo). Ostatnio na początku kwietnia. Zauważyłam, że w ogóle nie ciągnie mnie w stronę fikcji. Po uszy siedzę w reportażach, wspomnieniach, literaturze faktu. Dobrze mi z tym, ale jednak tęsknie za dobrze skrojoną fabułą, za powieścią, która mnie wciągnie. Owszem ostatnimi czasy przeczytałam kilka książek nie będących powieściami, które trzymały mnie za gardło i nie pozwalały o sobie zapomnieć, ale potrzebuje oddechu fikcji:)
Od kilku dni się przyglądam moim książkeczkom, bo wiecie, ja się z nimi przeprosiłam. Książki biblioteczne leżą prawie nietknięte. W maju przeczytałam dwie moje własne książki (obie rewelacyjne), kolejne dwie są w czytaniu. Jako, że jedna jest z serii reportaż, druga jest Dziennikiem Jerzego Pilcha (czyli żadna nie jest powieścią, obie można sobie dawkować w czytaniu i przerwać w każdej chwili), dlatego też ta trzecia na czerwiec chcę by była powieścią.
Ale bardzo ciężko jest mi się zdecydować i dlatego też pragnę Was moi drodzy poprosić o pomoc. Bo jak już zaczęłam czytać książki z mojej domowej biblioteczki prawem neofity pragnę przeczytać wszystko na naraz!
Od której książki zacząć wychodzenie z impasu czytelniczego?
od lewej:
- "Dom Kalifa. Rok w Casablance" Tahir Shah-ciągnie mnie do książki, ale jej opasłość mnie troszkę przeraża. Dwa grubasy czytać na raz nie wiem czy to dobrze (Pilch też grubiutki),
- "Mariola, moje krople..." Małgorzata Gutowska-Adamczyk
- "Nikołaj i Bibigul" Dmitrij Strelnikoff. Ta książka jest w domu już od dawna. Czytałam tego autora przezabawny "Ruski miesiąc". Może dlatego się boję sięgnąć po następną. A jak się tym razem rozczaruje?
- "Życie miłosne" Zeruya Shalev. Dużo słyszałam o tej autorce, ale jakoś nam nie było po drodze.
drugi rząd od lewej:
- "Pałac" Wiesław Myśliwski. Rany jak ja za nim tęsknie!
- "Marina" Carlos Ruiz Zafon. Jeszcze nic nie czytałam tego autora. Może czas na coś lekkiego?
- "Prowadź swój pług przez kości umarłych" Olga Tokarczuk. Doprawdy nie wiem dlaczego kiedyś tak często odwiedzane przeze mnie czytelnicze drogi się nam z panią Olgą rozjechały?
- "Widzialny świat" Mark Slouka. Książka jest u mnie od gwiazdki 2009. Wiem, że jest warta uwagi.
trzeci rząd od lewej:
- "Drwal" Michał Witkowski. Mój nowy nabytek. To zapewne czysta przyjemność czytelnicza.
- "Proszę się nie rozłączać" Irena Obermannova. Dobre, bo czeskie?:)
- "Zbijany" Michal Vievegh- czeskości ciąg dalszy. Kiedyś moje odkrycie. Od ostatniej książki z aniołami w tytule jakoś zapał do czytania jego książek mi przygasł. Może niesłusznie?
- "Firmin" Sam Savage. Od wieków zapomniana na półce.
- "Pokój Jakuba" Virginia Woolf. Ciągnie mnie do niej, ale się obawiam.
- "Dom sióstr" Charlotte Link. Na pewno warto, ale gabaryty mnie przerażają. Patrz punkt pierwszy:)
Tak więc którą książkę wybrać na pierwszy ogień???
Oj kochani. Obyśmy tylko takie problemy mieli w życiu? hihihi
Z tych książek czytałam tylko "Mariolę" i bawiłam się świetnie, więc ją mogę polecić.
OdpowiedzUsuńZ tym, że ja jestem starsze pokolenie (znaczy się stan wojenny przeżyłam, jako dziecko co prawda, ale i tak się liczy), absurdy PRL-u pamiętam i opisywane w książce mnie śmieszą.
U młodszych wiekiem różnie to bywa;)
Do Marioli mnie ciągnie już od dawna (to znaczy ciągnęło jak jeszcze czytałam powieści), a że jest moja swoje musiała odstać na półce. I ciągnie mnie do niej właśnie ze względu na tematykę, bo na te smaczki jam łasa i łakoma. W stanie wojennym miałam 2 latka, ale z późniejszych postanowych czasów już dużo pamiętam.
UsuńTakże Mariola to dobry strzał:)Dziękuje za propozycje i pozdrawiam:)
A ja proponowała bym "Marinę" Zafona. Lekka, ale interesująca, czyta się przyjemnie. Myślę, że to dobra propozycja na powrót do świata powieści.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Jak kupiłam Marinę w antykwariacie to zaraz przeczytałam pierwszy akapit (taki mam zwyczaj, że w taki sposób witam książkę w domu) i od razu poczułam, że to się będzie dobrze i przyjemnie czytać. I być może na początek dobrze przeczytać coś lekkiego. Hmm jeszcze pomyślę:)
UsuńDziękuje za propozycje i odwiedziny:)
Masz same cudne książki! polecam Ci "Dom Sióstr" mnie ona bardzo wciągnęła i od tej książki rozpoczęłam swoją przygodę z Charlote Link.
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że zaproponujesz akurat Link. To dzięki Twojej recenzji zdecydowałam się ją kupić w antykwariacie. Leżała i leżała, aż w końcu ją wzięłam. Ale nie wiem czy się na nią zdecyduje. Wiem, że nie jest to lekka książka w dodatku ta objętość. Myślę, że zostawię ją na jakiś miesiąc kiedy nie będę czytać nic innego zwłaszcza wielostronicowego:)
UsuńAle w tym roku się jeszcze nad nią pochylę:)
Dziękuje za propozycję i pozdrawiam ciepło:)
Zacznij od "Firmina"!!!:) Cudowana powiastka filozoficzna o przygodzie, jaką jest czytanie.;) Polecam gorąco. Dlatego mój blog ma nazwę "szczur w antykwariacie":)
OdpowiedzUsuńOj Papryczko, nie wiem czy Ci pomożemy w podjęciu decyzji - póki co z tego co widzę każdy typuje co innego, i ja też stawiałabym na jeszcze inną pozycję niż dotychczas wymienione :) Czytałam bowiem z Twojego zestawu tylko Tokarczuk, i ją mogę polecić - przesłanie nieco kontrowersyjne, ale czyta się przyjemnie i ma "to coś", ten magiczny pierwiastek obecny we wszystkich książkach tej autorki, niebanalne i pełne zachwyconego zadziwienia spojrzenie na świat. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCh.Link grubaśna, ale czyta się błyskawicznie. "Firmina" kocham, jak wszystkie szczury zresztą. Tokarczuk ma u mnie ciepły kącik w sercu, a tu jeszcze staje w obronie zwierząt. Myśliwski zalicza "Pałac" do swoich najlepszych książek... No cóż, same dobre książki masz przed sobą. Pogadaj sobie z nimi. Albo losowanie! Albo ... wyciągnij kolejne z półki:)
OdpowiedzUsuńMoże "Marina" ? :)
OdpowiedzUsuńJa bym wzięła Myśliwskiego, bo sama od dawna się do niego zabieram :)
OdpowiedzUsuń"Drwal". Takom rzeczę, ja ;-)
OdpowiedzUsuńJa, gdybym siedziała na jednym z przygarniętych fotelików w Twoim mieszkanku to zabrałabym się za "Drwala", bo "Mariolę.." i Tokarczuk już czytałam, a pozostałe mnie nie ciągną.
OdpowiedzUsuńMam podobny problem, bo cała masa książek czeka, a ja nie wiem w co oczy wsadzić..;-) /vide: moje stosiki/ Teraz mam na tapecie "Zabójcę z miasta moreli"- reportaże, też lubię! A potem... hmmm, niby trochę kusi "trójka e-pik" Sardegdy, czyli wybrane przez nią na ten miesiąc zadania: babskie czytadło (już za mną), literatura iberoamerykańska, powieść noblisty, no ale jakoś na ibero teraz nie mam ochoty... Na nic bardzo ambitnego nie mam głowy, lżejszych na razie mam dość... No i stoję jak ten osiołek pośród jadła...
O, mam pomysł- poproś Męża, aby szybciutko wskazał jedną z książek i tę czytaj ;-)
Uściski!
Z tego wszystkiego czytałam tylko "Mariolę..." i Tokarczuk. No i "Drwala" fragmentami.
OdpowiedzUsuń"Mariola..." ciut nazbyt lekka, taki Kabaret Olgi Lipińskiej. Nie pasowała mi głównie jako powieść tej samej autorki, spod której pióra wyszła o wiele bardziej misterna "Cukiernia...". Jednak sama w sobie całkiem OK, choć typowałabym ją jako powieść na plażę :)
Tokarczuk mnie zdenerwowała tą książką, to zakończenie... eeech. Przeczytaj, zobaczysz sama. Za bardzo ją jednak cenię, żeby i tak nie chwycić zaraz za nowy "Moment niedźwiedzia".
"Drwal" czytany fragmentami w Trójce nie przypadł mi do gustu. Zastanawiam się dlaczego, skoro tylu znalazł zwolenników.
Osobiście wahałabym się pomiędzy: "Proszę się nie rozłączać" Ireny Obermannovej a "Dom Kalifa. Rok w Casablance" Tahira Shaha.
Koniecznie napisz co wybrałaś :)
Kochani! Wszystkim dziękuje za rady. Faktycznie każdy ma inny pomysł. Jeszcze się nie zdecydowałam, ale jak tylko podejmę decyzję zaraz dam znać:)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze dorzucę swój kamyczek do ogródeczka- najlepiej będzie jak się wsłuchasz w siebie i porozkładasz książki, a wtedy jakaś na pewno do ciebie jakoś tak szczególniej mrugnie okładką niż inne. I będziesz już wiedzieć- TO TA! Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńCzekałam na Ciebie:)
UsuńChyba najbardziej mnie ciągnie jednak do Mistrza Myśliwskiego, nawet już leży obok mnie. Przymierzam się, ale problem jest w tym, że jak w tym tygodniu wstaje na rano, to lepiej i bezpieczniej jest czytać wieczorem krótsze formy. Pilch się nadaje genialnie, bo to krótkie "rozdziały" i łatwiej przerwać czytanie gdy godzina spania wybije (choć od Pilcha się oderwać zawsze trudno i codziennie wieczorem przeżywam katusze)
Buziaki:)
ja bym wzięła na 'warstat' Drwala lub Tokarczuk
OdpowiedzUsuń