Tak sobie pomyślałam jednak, że post dotyczący bytności naszej w dwóch ważnych miejscach w Muzeum Auschwitz i w Muzeum Birkenau musi znaleźć swoje oddzielne miejsce. Zasługuje na pojedynczy post. Tak więc zostanie ten wpis wspólny z koncertem Gabriela (bo to też wydaje mi się zasadne) i ten, który teraz zamieszczę, a który będzie kopią fragmentu "Dzień trzeci-poniedziałek". Tak to było...
"W poniedziałek udaliśmy się do Muzeum Auschwitz. Udało nam się ostatnim rzutem wejść bez przewodnika. Spędziliśmy tam 3 godziny. Niesamowite, że w ogóle nie czuliśmy zmęczenia. Czas tam w tamtym miejscu płynie inaczej. Nie bardzo wiem co mam więcej powiedzieć. Myślę, że żadne słowa tego nie wyrażą. Są zdjęcia zrobione nowym aparatem jak najdyskretniej. Ze zdjęć zrobione zostały dwa "filmiki". Zdjęcia nie są przerobione, tylko kolory zostały specjalnym programem podbite.
"Byłem tam jakieś dwa lata. Czas biegł tam inaczej niż tu na ziemi. Każdy ułamek sekundy biegł w innym cyklu czasowym. A mieszkańcy tej planety nie mieli imion. Nie mieli ani rodziców, ani dzieci. Nie ubierali się jak my tutaj. Nie urodzili się tam i nikt nikogo tam nie rodził. Nawet ich oddychanie regulowały prawa innego rodzaju. Ani nie żyli, ani nie umierali zgodnie z prawami tego świata. Zamiast imion mieli numery(...) Zostawili mnie, cały czas mnie zostawiali, zostawiali(...), przez niemal dwa lata mnie zostawiali, zawsze mnie zostawiali za sobą(...). Widzę ich, patrzą na mnie, widzę ich(...).
Jechiel Dinura-Kacetnik (fragment "Siódmy milion" Toma Segeva.
Wchodząc do Muzeum Auschwitz zaszliśmy do sklepiku gdzie książki sprzedawał przesympatyczny pan i opowiedział nam historię o mężczyźnie, który przyszedł do niego do sklepu po zwiedzeniu obozu. Opowiedział, że jak był w podstawówce na wycieczce w tym miejscu zachowywał się tak skandalicznie, że został wyproszony. Teraz już jako dorosły facet (wielki, z tatuażami) przyjechał ponownie. Na jednym ze zdjęć zobaczył żydowską dziewczynkę, która była łudząco podobna do jego córeczki. Tak to nim wstrząsnęło, że przepłakał na zapleczu sklepu dobrą godzinę. Deklarował także, że gdyby spotkał teraz tą przewodniczkę przepraszałby ją na kolanach za swoje karygodne zachowanie. I z tymi zdjęciami i z tą opowieścią Was pozostawiam.
Ze zdjęć (robionych jak najdyskretniej) został zrobiony filmik. Można go obejrzeć poprzez powiększenie, ale wtedy jest gorsza jakość zdjęć i można je obejrzeć na małym ekraniku z lepszą jakością.
Brzezinka
Dźwięki do zdjęć: modlitwa za zmarłych (nie kadisz)
Oświęcim
Muzyka w tle: Kadisz-Lamentacja Michał Lorenc
Też byłam w Oświęcimiu, w obozach, w szkole podstawowej. Gdy zamknę oczy widzę różne fragmenty obozu, jak slajdy. Szczoteczki, włosy, mydła, same baraki, napisy na murach, fragmenty ubrań... Myślę, że nie można winić dzieci. 8 klasa to za wcześnie. Po prostu. Młody człowiek, może z jednej strony nie rozumieć i zwyczajnie zachowywać się głupie, ale w wielu przypadkach, to zachowanie jest bardziej lub mniej świadomą potrzebą wyparcia. Nie dziwi mnie. Mieszkam niedaleko, ale dotąd nie odważyłam się na dorosłe "zwiedzenie muzeum Auschwitz".
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaję, że ósma klasa, czyli wiek około 15 lat nie jest jeszcze dobrym czasem na takie doświadczenie. Bo przecież jak taki młody chłopak, w którym buzują hormony (niezależnie od niego) ma sobie poradzić z obrazkiem nagiej kobiety (czyli atrakcyjne), która nie jest piękna, nie ma piersi, wygląda jak trup. Jak on ma to ogarnąć. Weźmie to śmiechem. Już nie wspomnę o stosach bucików, włosach itp. Mijaliśmy dość dużo grup gimnazjum, czasem się pod nie podczepaliśmy żeby posłuchać przewodnika (bo sami nie mieliśmy). Wyjątkowo ładnie się ta młodzież zachowywała (mam też wrażenie, że w nauczycielach jest też większa świadomość), były jakieś tam komentarze, ale pod nosem, szybko się kończyły. Liceum może już jest tym czasem, że można. Dla niektórych ludzi nigdy nie nadejdzie taki bezpieczny czas, ale myślę, że jest to lektura obowiązkowa.
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz i pozdrawiam serdecznie:)