"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann

piątek, 17 stycznia 2014

Podsumowanie muzyczne i koncertowe 2013:)

Od kilku lat słucham coraz mniej muzyki więcej radia. Mam takie swoje chwilę z muzyką. Uwielbiam słuchać w podróży i podczas sprzątania, najlepiej kuchni. Ale tak w ogóle to słucham intencjonalnie raczej mało. Na pewno mniej niż kiedyś. 

A czy muzycznie to był dobry rok? Chyba tak. Na pewno koncertowo to był rok wyśmienity! Na ale najpierw płyty. Nie kupuje dużo nowych płyt, nie mam takiej potrzeby by gromadzić. Znajdzie się jednak kilka ważnych tytułów. Jeśli nawet nie płyt w całości to na pewno pojedynczych perełek. Zaczniemy od tegorocznego odkrycia jakim są

DOMOWE MELODIE

Absolutna zaskoczka, także medialna. Konkretnie radiowa. O Domowych wspomniał mi kolega z pracy jeszcze zanim "Grażka" wpadła do Trójki i zrobiła wokół siebie zadymę. Potem nagle usłyszałam Domowe w Trójce, chwilę później "Grażka" opanowała na kilka tygodni pierwsze miejsce Listy Przebojów. WOW zakrzyknęłam. Tu wszystko jest na miejscu i w odpowiednich ilościach. Trochę smutno, trochę nostalgicznie, a i bywa też bardzo śmiesznie. Głos wokalistki jest czysty, delikatny i mocny jednocześnie. Ma talent dziewczyna (i do tego jest prześliczna), towarzyszący jej muzycy też znają się na graniu, ale co najważniejsze to ja mam wrażenie patrząc na nich, że mam do czynienia z kumplami z trzepaka. Z rozchichotanymi urwisami, którzy wiedzą czego chcą od życia i odważnie bez kokieterii po to sięgają! Klasa moi drodzy. Klasa!:)
Jestem w posiadaniu cudownie wydanej płyty. Dawno nie miałam takiej perełki w rękach i uszach. Uhmm



WAGLEWSKI, FISZ, EMADE "MATKA, SYN, BÓG"

Jak zwykle w Trójce najpierw pojawił się numer promujący płytę pt: "Ojciec". Noo jest moc. Poza tym mnie głos Wojtka Waglewskiego zawsze rozwala zupełnie. A jak jeszcze słyszę wokal Fisza i bębny Emade to już jest w ogóle ekstaza. To bardzo dobra płyta jest. Najbliższy memu sercu jest "Syn". Za każdym odsłuchaniem na kawałki się rozpadam i składam. Miodzio!




ŚWIETLIKI  "SROMOTA"

Na nową płytę Świetlików przyszło nam czekać aż 8 lat, ale na szczęście okazało się, że warto było. Płyta składa się z trzech odsłon. Nie wszystkie są mi tak samo bliskie. Najczęściej słucham płyty numer 2. Trzecia płyta jest dla mnie niezrozumiała i nie bardzo wiem po co ona w ogóle jest. Nie ma to jednak większego znaczenia, bowiem na tych dwóch jest wystarczająco dużo dobrego by się zachwycić. Najbardziej się wzruszam kiedy nowe numery nawiązują klimatem i nastrojem do tych starszych płyt. No tak już mam i już:)




IWONA

To zupełnie przypadkowe spotkanie. Płytkę znalazł  mój małż pod choinką. Wrzucił ją tam gwiazdor nasłany przez mojego tatę,  a teścia małżonka. To był zakup w ciemno. Zakup w ciemno okazał się strzałem w dziesiątkę. To świetna płytka, towarzyszyła nam przez cały okres poświąteczny. A numer "Powstanie warszawskie" mnie rozłożył na łopatki i uśmiechnął. Ilość odsłuchań niezliczona.




 To idzie młodość!...

DAWID PODSIADŁO

Jako, że omijam szerokim łukiem wszelkie talent szoły, to zanim nie zobaczyłam Podsiadły rozmowy z Wojewódzkim nie wiedziałam kim on jest. Pewnie prędzej czy później bym się z nim zaznajomiła, bo przecież Trójka niedługo potem także oszalała na jego punkcie.  Ale wróćmy do tej przypadkowo utrafionej rozmowy w programie Wojewódzkiego, który to program także raczej omijam. Ale tu nagle stałam się świadkiem bardzo ciekawej i pełnej dystansu i humoru rozmowy starego wyjadacza z jakimś młodzieńcem. Najpierw słuchaliśmy z mężem nieuważnie każde zajęte swoimi sprawami, ale z sekundy na sekundy nasze uszki robiły się coraz dłuższe i dłuższe. I tak pozostaliśmy w zachwycie nad erudycją, humorem i dystansem młodego człowieka. Zachwycające! Potem na koniec programu Podsiadło zagrał swój największy (jeszcze wtedy nie) hit "Trójkąty i kwadraty" i oszaleliśmy absolutnie na punkcie Gówniarza Podsiadły, jak go później czule nazywaliśmy.
Cała płyta "Comfort and happiness" jest bardzo dobra, ale mi najbliższe są właśnie trójkąty i "Nieznajomy". Był czas, że wracając z pracy rowerem całą podróż spędzałam w towarzystwie tych dwóch perełek odtwarzanych na zmianę. Musiałam się mocno powstrzymywać żeby nie śpiewać wraz z "gówniarzem".:)








FISMOLL

Kolejna młodość niesamowita. Fismolla zaczęłam słuchać przed koncertem Nosowskiej. Miał ją supportować na zielonogórskim koncercie,  a ja lubię wiedzieć co będzie mi dane usłyszeć. Po usłyszeniu Lets Bird... wpadłam po uszy! Odtwarzałam ten numer maniakalnie wręcz. Potem przesłuchałam całą płytkę kilka razy i uważam że jest naprawdę dobra. Stało się nawet tak, że bardziej niż na Nosowską cieszyłam się na Fismolla (to chyba największy komplement). No niestety nie zobaczyłam go, gdyż choroba go rozłożyła i zamiast niego wyszedł Krzysio Zalewski, który wył koszmarnie. Pewnie nie jestem zbytnio obiektywna, bo wtedy mi złość, smutek i wielkie rozczarowanie zalały oczy i już nic nie widziałam. Na szczęście występ Nosowskiej mi wszystko wynagrodził:)




I ostatnia nowość tegoroczna. To formacją muzyczna, na której czele stanął aktor Akradiusz Jakubik. Traktuje ją bardziej jako zjawisko. Muzycznie i wokalnie też nieźle, ale jednak  ciężko mi traktować DR MISIO w kategoriach czystko zespołowych. Niemniej jednak jestem bardzo na TAK!
Niestety nie mogę umieścić teledysku z youtuba, więc zamieszczam link. Teledysk "Dziewczyny" uważam za jeden z lepszych jakie ostatnio widziałam.  I obsada!!


DR MISIO "DZIEWCZYNY"


**********************************************************************************



Wspominałam, że rok ten był bogaty w wydarzenia koncertowe. I owszem dużo dobrego się działo w moim rodzinnym mieście. Od początku kilka bardzo dobrych koncertów. Także tych, które sobie wymyśliłam. 

Genialny koncert Voo Voo. To niesamowite, ale byłam już tyle razy na ich koncertach i za każdym razem wiem, że jeśli znów przyjadą to ja na pewno pójdę. Kocham ich i już! Chwilę potem także świetny koncert Lao Che (ojoj!), oraz Hey. Stawkę letnią zamknął bardzo energetyczny koncert Marysi Peszek. Po sezonie wakacyjnym cała seria koncertowa dzień po dniu niemalże. Dr Misio, uszyty ma moją miarę Dezerter. Był mocno! Wcześniej rewelacyjny koncert gówniarza Podsiadło. Na owym koncercie Podsiadło przedstawił nam nowy numer i już wtedy wiedzieliśmy wszyscy, że to będzie bezapelacyjny HIT! Listopadową stawkę zamknęła genialna i nieoceniona Nosowska!



Na koncertach tych zespołów byłam wielokrotnie, ale na koncercie Jaromira Nohavicy ino raz! Tak, tak w czerwcu wraz z mężem , oraz z naszą Mag pojechaliśmy do Opola na koncert Kraina Łagodności, o którym to koncercie pisałam TUTAJ. Podsumowując powiem tylko, że kocham pana Jaromira!!! I chciałabym mieć go w domu na zawsze. Płytek, które wtedy dostaliśmy od Mag (tych starszych) słuchaliśmy namiętnie przez długi czas,  z częstotliwością odtwarzania wręcz obsesyjną. A jak się słuchało Nohavicy jadąc do Chorwacji przez Czechy. Ehhhh

O tym koncercie pisałam Wam na blogu, ale o sierpniowym w ogóle Wam nie wspominałam. Ten wyjazd był połączony z wyjazdem na ślub znajomych do Warszawy. Wracając ze stolicy zahaczyliśmy lekutko o Gdańsk. Plan urodził się jeszcze zanim dowiedzieliśmy się kto zagra na Festiwalu Solidarity Of Arts anno domini 2013. No a jak już się dowiedzieliśmy, i jak się nagle okazało, że termin koncertu cudownie koresponduje z powrotem z Warszawy to już w ogóle ekstaza!
Pan Bobby McFerrin wystąpił w sierpniu w Gdańsku i my tam byliśmy. Bilet kosztował całe 5zł. Wyobrażacie to sobie? To był dłuuugi wieczór. Koncert trwał wiele godzin. Wraz z mistrzem McFerrinem zagrało mnóstwo gości. 
Jesteś tam, jest lato, jest ciepło, masz urlop (nie ostatni) i świadomość, że przed tobą jeszcze 5 dni pobytu w Trójmieście. Magia! Magia!

To był cudowny czas i fantastyczny. Bardzo chciałabym móc tam wracać i wracać. Ehhh


No i na zakończenie roku wyjątkowy koncert/niekoncert Domowych melodii, o którym dość rozwlekle pisałam TUTAJ

Dziękuję!

6 komentarzy:

  1. Łączę się w zachwycie nad D. P. czy jak wolisz - G. P.
    Z pozostałymi wykonawcami niekoniecznie się utożsamiam, też w sumie sporo nie znam ze słyszenia.
    Za to lubię nie wymienianego tutaj K. B., który też jest w wieku klasyfikującym go jako G.
    :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie ja K.B niekoniecznie:) Polecam mocno Fismolla. Trochę w klimacie Podsiadło tylko mniej energetycznie. Ale to ta sama półka:) I koniecznie posłuchaj tego numeru Waglewskich "Syn". Po prostu musisz!:)

      Usuń
  2. No Jaromirek to było przeżycie! A Domowe Melodie to też odkrycie. Podsiadło-czasem jestem na tak, ale muszę mieć nastrój. Za to ten Fismoll-maaamoooo, ja go wcześniej nie słyszałam! Boski jest. Dziękuje za filmik, zapuszczam się w sieć w poszukiwaniu więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. co do ostatniego Smarzowskiego
    Myślę że Jerzemu, tak jak i stało się to i z jego pierwowzorem się nie udało. Był bez szans. Cienia skruchy i pokory.
    Ten film niestety jest prawdziwy.
    Jedno też zwraca uwagę; brudny, śmierdzący, zarzygany (i nie tylko) ma obok siebie cały tabun kobiet.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowe Świetliki cudowne i płytowo i koncertowo, bo też miałam okazję być :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Very great post. I simply stumbled upon your blog and wanted to say that I have really enjoyed browsing your weblog posts. After all I’ll be subscribing on your feed and I am hoping you write again very soon!

    OdpowiedzUsuń