"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann

sobota, 11 stycznia 2014

Podsumowanie filmowe 2013

Tak wiem, że u większości z Was już dawno temat podsumowań został zamknięty. Nie został nawet ślad po podsumowaniu podsumowań:) U mnie jak zwykle opóźnienia w dostawie, ale w końcu przyszedł czas na kolejne podsumowanie tym razem trudniejsze bo przestałam odnotowywać obejrzane filmy. Tzn myślałam, że w ogóle przestałam ale okazało się, że jednak przez jakiś czas bawiłam się w zapisywanie, w kopiach roboczych znalazłam notkę. Zatrzymałam się na 58 tytule na teatrze telewizji "Moralność pani Dulskiej" (jestem więc w stanie dokładnie wyśledzić moment,  w którym dałam sobie spokój). Byłam pewna, że kilka tytułów widziałam jeszcze w 2012 roku, więc dobrze, że obszukałam wnętrzności bloga i znalazłam przynajmniej częściową listę. Byłoby bowiem niesprawiedliwe nie wymienić kilku ważnych tytułów.

Najpierw chcę wspomnieć o tych filmach, które mam w głowie i wcale nie muszę nigdzie zaglądać. A w głowie siedzi mi kilka polskich filmów, które dane mi było obejrzeć w kinie. To w ogóle był fantastyczny rok dla naszej rodzimej kinematografii. Już jakiś czas temu podnieśliśmy się z klęczek, liczba idiotycznych komedyjek z plejadą gwiazd i gwiazdeczek spadła, a zaczęło przeważać kino z wyższej półki. Cieszy mnie również to, że widziałam te filmy w kinie.  Fakt, że w Cinema City na tanich środach, ale to po pierwsze dlatego, że kina studyjne mają straszne opóźnienia, a ja należę do osób mało cierpliwych w tej kwestii. Po drugie łatwiej mi do Cinema City zaciągnąć małżowinke i dzięki temu obejrzał kilka dobrych filmów. Do zimnej i pośmierdującej mojej kochanej Newy rzadko mi się udaje go zatargać. Po trzecie o ile w studyjnym kinie zdarzyć się może ( i tak się nam zdarzyło kilka dni temu), że z braku chętnych nie dojdzie do seansu, to w cinema taka sytuacja nie będzie miała miejsca.

No ale dosyć tych dygresji. Przejdźmy do tego polskiego filmu w końcu!

* Po pierwsze "IDA" reż: Paw Pawlikowski. 


Na ten film czekałam bardzo mocno. Już zwiastun wprawił mnie w drżenie, a moja cierpliwość została wystawiona na próbę. Doczekałam się i zachwyciłam. W tym filmie nie ma ani jednego zbędnego kadru, to dzieło kompletne. Aktorstwo!!, klimat, muzyka. Temat też ważny, ale mnie najbardziej pociąga w filmie wszystko co obok. Cieszę się, że nie było ani grama histerii, którą okraszone było "Pokłosie", a przecież tematyka podobna. Czyli można? Można! ufff. 

Żałuje tylko, że jednak nie poczekałam na seans w studyjnym kinie. W Cinema w tanią środę był tłum (co właściwie cieszy), ale dla mnie oglądanie filmu jest intymną czynnością i za ludźmi obok, za mną i przede mną nie przepadam. Zwłaszcza, że pan obok mnie pił sobie piwko i śmierdziało alkoholem. No akurat na "Idzie" musiał?

Dalej nie będzie po drugie, ani po trzecie. To byłoby za trudne. Będzie po prostu w kolejności wyłaniania się obrazów ze zwojów mózgowych.



* "DZIEWCZYNA Z SZAFY" reż: Bodo Kox. 



Faceta znaczy jego dokonania z niezależnego podwórka znam  od dawna. Bardzo lubię jego "Krew z nosa", a kilka lat temu pałałam do tego filmu miłością wielką. 
Przejście z offowego podziemia do oficjalnego obiegu na szczęście nie zaszkodziło najnowszemu filmowi. To fantastyczna historia, cudownie opowiedziana i zagrana. Brawo panie Bodo!


 Poszłyśmy z koleżanką z kilkoma osobami, które nie wiedziały na co idą. No i tu był lekki zgrzyt. To jest jednak nadal specyficzne kino nie dla każdego (co mnie cieszy, bo znaczy to tyle, że Kox pozostał nadal nieco szalony i nieprzewidywalny). To co mnie z koleżanką bawiło do łez niemalże, naszych znajomych wprawiało w zadziwienie i w lekkie zażenowanie. Jedno jest pewne: nie zapomną tego seansu chyba długo:)


* "CHCĘ SIĘ ŻYĆ" reż: Maciej Pieprzyca


  Nie planowałyśmy seansu. W zamiarze był film "W kręgu miłości" w jednym z dwóch kin studyjnych, ale koleżance, która "zorganizowała" wypad do kina pokićkały się godziny. O godzinie 18, na którą się stawiłyśmy leciał dokument o pszczołach (no już się rozpędzam!). Nie chciało nam się pałętać dwóch godzin po mieście ani wracać do domku więc zdecydowałyśmy się na Cinema City. I żadna z nas nie żałuje tej decyzji, bo "Chcę się żyć" jest filmem fantastycznym! Temat bardzo ważny, ale podobnie jak w "Idzie" bardziej fascynujący dla mnie był filmowy sposób opowiedzenia tej historii. 


I znowu aktorzy. Jak to jest zagrane! Dawid Ogrodnik jest niesamowity i bardzo wiarygodny. Role drugoplanowe także świetne. Jakubik pokazał, że bardzo dobrze sobie radzi z rolami nie tylko u Smarzowskiego. Nie przeżyłam w kinie katharsis, nie zmieniła się moja optyka i patrzenie na niepełnosprawność. Nie popłakałam się, raczej wzruszyłam i rozczuliłam,  a najczęściej gościł na mojej buzi delikatny, błogi uśmiech. Bo to właśnie taki film.


* "IMAGINE" reż: Andrzej Jakimowski


 Był chyba pierwszym polskim filmem obejrzanym w 2013 roku. Dotychczas tytuł Imagine kojarzył z Lennonem, ale teraz mam też drugie skojarzenie z filmem. Kilka kadrów z tego przepięknie sfilmowanego obrazu mam nadal pod powiekami. Bardzo, bardzo dobry film! 


Kilka słów o zaskoczeniu jaki mi sprawił sam Andrzej Wajda. Muszę o tym wspomnieć. Należy się reżyserowi miejsce w podsumowaniu. 
"WAŁĘSA CZŁOWIEK Z NADZIEI" reż: Andrzej Wajda.


Na film szłam z ciekawością, ale nie jakąś histeryczną. Odczekaliśmy jakiś czas, żeby nie musieć bić się o bilety. Miałam także obawy, bo przestałam w ciągu ostatnich lat wierzyć w reżysera. I tu duże, pozytywne zaskoczenie na korzyść. Ten film się świetnie ogląda! Dialogi Głowackiego ratują postać Wałęsy przez pomnikowatością (czasem Więckiewicz szarżował na pograniczu groteski), to jest lekkie zwyczajnie.


 Do tego świeżości dodaje muzyka wykorzystana w filmie. Punkrocki z lat 80-tych i klasyki. No nóżka sama mi w kinie latała a przy "Moja ulica jest w sercu miasta" AYA RL, która była podkładem do autentycznych scen zamieszek miałam ciarki na plecach. Zagrane jest także bardzo dobrze. Nie kupiłam  wszystkiego, doczepić też bym się mogła, ale tak się cieszę z rezultatu, że mi się nie chce:)

* Poza kategorią "DROGÓWKA" reż: Wojciech Smarzowski.


Bo tak i już, bo podobnie jak argument "Pilch to Pilch" miał zastosowanie w podsumowaniu książkowym "Smarzowski to Smarzowski" ma zastosowanie tutaj:))

 

No i jedno rozczarowanie. Rozczarowanie narastało z każdym następnym bardzo dobrym, bądź dobrym obejrzanym polskim filmem. "NIEULOTNE" Jacka Borcucha są do bólu przeciętne.  Czułam to podczas seansu, zaraz po wyjściu z kina i czuje to i teraz po prawie roku. Do tego wydałam na niego ponad 20 zł, bo to była sobota. Porażka na całej linii. Nawet Gierszał nie uratował tego filmu, a główna rola kobieca film według mnie totalnie pogrzebała. Co pamiętam? Początek bo rzecz działa się w Hiszpanii. Reszta niechaj pozostanie milczeniem. 

O totalnej klapie jaką jest "SYBERIADA POLSKA" Janusza Zaorskiego nie ma co wspominać. Wystarczy, że ulało mi się TUTAJ

Skandalem jest dla mnie także fakt, że ani Cinema City, ani żadne ze studyjnych kin w moim mieście nie zechciało ugościć w swoich podwojach "Papuszy"! Mnie się to w głowie nie mieści i po prostu tego nie rozumiem. 
Nie widziałam jeszcze jednego polskiego filmu, na którym mi bardzo zależało. "Płynące wieżowce" w Cinema City owszem można było obejrzeć ale seanse odbywały się raz dziennie o godzinie 21.45! Dodając reklamy to seans skończyłby się kawałek po północy! No litości. Ja wiem, że tematyka może być przez kogoś uznana za kontrowersyjną, ale nie przesadzajmy do cholery. Może od razu nocny seans?


Chciałabym  wspomnieć jeszcze o trzech filmach krótkometrażowych, które dane było mi obejrzeć na Kino polska w cyklu "Młode kadry". Niestety zwykły śmiertelnik nie ma szans doświadczyć magii krótkiego metrażu, bowiem cykl gości w ramówce we wtorki bardzo późno w nocy, a kończy się bladym świtem. Są potem jakieś powtórki, ale zazwyczaj w równie dziwnych porach. Nie pamiętam jak to się stało, że mi się udało. Czy jakieś wolne czy choroba nie wiem.To jest niesamowite i takie niesprawiedliwe, że tyle dobrego krótkiego metrażu nam umyka. Dane mi było teraz i wcześniej na bezrobociu zobaczyć naprawdę filmy rewelacyjne, które do dziś mi się gdzieś tam po głowie kołaczą. Nie bez powodu wspierają młodych zdolnych aktorzy z pierwszej ligi pokroju Preis, Orzechowskiego czy Cieleckiej. Widać warto. Szkoda tylko, że my widzowie nie możemy się o tym przekonać:(

"MAZUREK" reż: Julia Kolberger

 30 minutowa perełeczka z Kingą Preis w jednej z głównych ról. Do tego Paweł Królikowski, Roman Gancarczyk. Krótko zwięźle, rewelacyjnie!

"IDZIEMY NA WOJNĘ"  reż: Krzysztof Kasior

Beznadzieja prowincji i pomysły na lepsze jutro i realizacji tych pomysłów konsekwencje. Z zapartym tchem!

"CZEGO NIKT NIE WIE" reż:  Maciej Prykowski

To film, który mnie zachwycił i zauroczył totalnie. W nim akurat Marian Dziędziel wspierał swą osobą młodych.  Czarno- białe kadry, klimat lat 60-tych. Plus cytaty filmowe, których widz się ani ani nie spodziewa. Śliczności! Nie wiem czy można to gdzieś obejrzeć. Mam nadzieję, że tak bo szkoda by było.
O jest na youtube w trzech częściach:)


  Trzy razy !!!:)

Tyle polskiego. Przejdźmy do tych tytułów, które zostały odnotowane do pewnego momentu, o których nie pamiętałabym siłą rzeczy.

************************      *********************

*"Jaśniejsza od gwiazd" powolność i nastrój
*"Cafe del flore" klimat filmu i muzyka (do fabuły można by się przyczepić nieco)
*"Django" no to była zabawa na całego! A scena z Ku-Klux Klanem to już  perełka. Przewijaliśmy ją kilka razy rżąc ze śmiechu nieskończenie.
*"Kochankowie z księżyca" uroczo piękne
*"Code blue" ciężkie i duszne ale warte obejrzenia. Najlepiej jednak z kimś
*"Wiedźmy wojny" obejrzane na Ale kino. Mocne!
*"Habemus papam" no rewelacja! Ubawiłam się cudnie!
*"Tulpan" obejrzane na Ale kino także. Snuj nad snuje, ale wciągający niemożliwe. Plus scena z małym wielbłądkiem rozwalająca zupełnie. 
*"Za wzgórzami" !! znów dzięki Ale kino. 
*"Głosy niewinności" j.w
*"Medianeras" j.w
*"Piękność w opałach"
*"Mamut" 
*"Zona"

TEATR TELEWIZJI

* "Moralność pani Dulskiej"
* "Saksofon" !
* "Udręka życia"!   
* "Koncert życzeń" ! po raz kolejny.
* "Święta wiedźma"
* "Przyjęcie" ponownie
* "Orkiestra"        

I na zakończenie swoje wspomnienie musi mieć dokument. Nie widziałam ich wiele. Kiedyś dzięki nocnym seansom miałam szansę na więcej. 

Kinowa rewelacja 

* "SUGAR MAN" reż: Malik Bendjelloul


  O tym dokumencie powiedziano już chyba wszystko. Zależało mi bardzo żeby film zobaczyć koniecznie w kinie, więc przyszło mi czekać chyba do lutego. Ale warto było!  Rodriquez odwiedzi Warszawę w marcu. Bilety rozeszły się więcej niż błyskawicznie.

I dokument, który siedzi mi w serduchu i na myśl o nim buzia mi się śmieje. 

"ZESPÓŁ PUNKA" reż: Jukka Karkkalnen, Jani-Petteri Pasi


Dokument swoją polską  premierę miał na Nowych Horyzontach i chwała Tvp Kultura, że jest na bieżąco i dba o widza.  Dokument przedstawia autentyczną historię fińskiego zespołu punkowego. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że zespół tworzą osoby dorosłe z zespołem Downa w różnym nasileniu (mam wrażenie, że tam były jeszcze inne zaburzenia). Dość, że w zespole nie grają zwykli młodzieńcy (no raczej to starsza młodzież). 


Obserwujemy ich relację między sobą i proces twórczy. Widzimy ile im czasem czasu zajmuje to co zdrowym nie przysparza żadnych trudności. Są w tym co robią do bólu szczerzy i autentyczni. Do tego kochają to co robią. I grają co też jest bardzo ważne grają naprawdę soczystego punk rocka z tekstami prawdziwszym niż teksty wszystkich punkowych buntowników razem wziętych. Obowiązkowo!!

I na koniec serial

Bezkonkurencyjny okazał się serial "HOUSE OF CARDS". 


oraz




 o wszystkich tytułach pisałam TUTAJ

Na wielką uwagę zasługuje także australijski "TOP OF THE LAKE" 

  
Do tego wierna jestem serialowi "MAD MEN" (oglądam na Tvp Kultura) lubię mieć na co czekać, oraz "CHIRURGOM", których oglądam na bieżąco dzięki różnym portalom filmowym.

DZIĘKUJE!

2 komentarze:

  1. No to z wybranych przez Ciebie długometrażowych nie widziałem tylko Imagine i w większości pokrywa się ta lista z moją - tylko Wałęsę bym wykreślił bo nic wyjątkowego

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ mam zaległości! Prawie żadnego filmu nie widziałam.

    Nie tylko Ty podsumowujesz się w połowie stycznia. Podsumowania filmowego też jeszcze nie robiłam. :P

    OdpowiedzUsuń