"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Oślepionej postaci słońcem przyjdzie wędrować boso! O trzech nieudanych zakupach słów więcej niż kilka:)

Miał to być post zbiorczy, ale jako, że mnie poniosła wielce fascynująca opowieść o przedmiotach trzech zakupionych i radości mi nie przynoszących post będzie jednowątkowy. Oszczędzę Was miłosiernie. Reszta tematów w następnym już na pewno poście zbiorczym:)

Uwaga tekst zawiera trzy reklamy sklepów internetowych hihi

Po pierwsze okulary. Zapragnęło mi się nowych oprawek. Poszukiwanie oprawek na moją mikro głowę nie należy do czynności przyjemnych, dlatego też wiedziałam, że łatwo nie będzie. Raz trafiłam na takie na moją głowę idealne. I wielkość i kształt-miodzio! Gorzej, że cena miodzio nie była. Powiem tylko, że kwota 500zł  to cena  deczko za duża,  jak na fanaberię, wszak posiadam dwie pary okularów, nie potrzebuje tak naprawdę nowych. Plus cena moich dość skomplikowanych szkieł i ziuch ziuch wychodzi cała prawie moja miesięczna pensja. Odpada więc. No to co? No to grzebiemy w necie. Zamówiłam cztery pary oprawek  z internetowego sklepu optycznego MrOptic z działu dziecięcego (takie niestety muszę mieć). Ceny bardzo przyzwoite (71zł za jedną oprawkę) więc mogłam eksperymentalnie szarpnąć się na cztery pary. Niestety żadna z nich nie była na mnie dobra:( dwie za duże (nie ten kształt) i dwie za małe (bo to faktycznie dla dziecka małego). A takie były piękne te żółte! Już je odesłałam czekam teraz na zwrot kasy. Odpuszczam sobie zatem ten temat, dopóki znów mnie nie dopadnie chęć posiadania nowych oprawek.

Po drugie okulary...
...tyle, że tym razem przeciwsłoneczne. Nigdy nie posiadałam takowych. Ze względu na moją wadę nie mogę nosić zwykłych okularów przeciwsłonecznych. Nie jest to dobre dla moich oczu. Męczę się w lecie, słońce mnie razi, najchętniej na rowerze jechałabym z zamkniętymi oczami (jedno czasem mi się zamyka niepostrzeżenie hihi). A przed wyjazdem do Hiszpanii o oczki zadbać trzeba szczególnie. Zaczęłam się zatem rozglądać za opcją okularów przeciwsłonecznych ze szkłami korekcyjnymi. I dopadłam promocję. Szkła korekcyjne dostosowane do wady za 1 złoty! Wow myślę, może jednak nie zbankrutuje? Gdzie tu haczyk, gdzie haczyk? O jest! Oprawki muszą być z przedziału cenowego od 250zł w górę. Ok nie jest tak źle. Oprawek biorących udział w promocji nie ma bez liku. Takich co to sprawdzą się do moich nienajlżejszych szkieł jest kilka do wyboru. Oprawek odpowiednich do mojej mikro głowy i pasującej do mojej małej buzi  są  aż trzy. Jedna z konkursu odpada natychmiast! (495zł-na głowę tę mikro musiałabym paść żeby tyle kasy wydać!), druga 325zł jak na przeciwsłoneczne deczko za małe, trzecia za 365zł ok może być. Czy tak, czy siak 400zł trzeba wydać. Czy bym zamówiła tańsze oprawki spoza promocji i wstawiła szkła po normalnej cenie wyjdzie 400zł. W którą stronę się nie oprócisz jak mawia Mundi z serialu "Dom" dupa z tyłu. Zamawiam zatem te za 365zł (rany boskie!). Dobra raz, a porządnie inwestycja na lata (hmmm). Cieszę się, że  za dni parę moje oczki już będą sobie wypoczywać, że oko mi się zamykać nie będzie podczas jazdy pojazdem dwukołowym, że nie będę musiała wymachiwać paletką do gry w babingtona na ślepo. 
Radość moja nie trwa jednak długo, bo w dniach, w których w planie miałam odbiór miła pani smutnym głosem poinformowała mnie telefonicznie, że przykra sprawa, ale moje oprawki pękły podczas montażu szkieł. Kurwa mać za przeproszeniem! Prawie 400złoty kosztują rzeczone i pękają przy montażu? To jak one mają lata wytrzymać ja się pytam? Takich samych się zamówić już raczej nie da więc pozostaję mi czekać, aż znajdą mi podobne. Ehh kiepski żywot człowieka z mikro głową i z kaprawymi oczętami, acz poczciwego.
 Z ostatniej chwili:
 Przed chwilą zadzwonili z optyka, że mają dla kilka par oprawek do wyboru. Po pracy idę testować. Zobaczymy co mi tam wynaleźli. Myślę, że zażądam jakiegoś rabatu za szkody moralne. W końcu gdyby nie ich wypadek przy pracy nowymi okularami mogłabym się już cieszyć od zeszłego tygodnia.

Z jeszcze bardziej ostatniej chwili: jestem rozczarowana wielce. Z kilku oprawek tylko dwie wchodziły w grę. Jedne miały nie taki kształt do mojej twarzy, a drugie kształt miały fajny, ale za to były strasznie gramotne. Od góry grubsze z topornymi zausznikami. No nie na moją malutką buzię. Tamte co pękły były idealne. Miały delikatne zauszniki i ogólnie całe były delikatne, a jednak dość duże. Od biedy te gramotne mogły by być, ale jeśli mam wydać ponad 400stówy to raczej nie na okulary, w których się nie czuje dobrze, nie wyglądam ok i tylko dlatego, że nie mam wyboru. Szlag by to! Wypali mi oczy! Nie wiem co mam z tym fantem począć. Ehhh

Po trzecie buty...konkretnie sandały. Też z myślą o Hiszpanii padło na obuwie, założyłam sobie, że mają być wygodne i zdrowe. Mają dbać o moje stopy, mają nie być płaskie i dbać o moje nogi i o kręgosłup. To nie był zakup hop siup. Przejrzałam milion stron w necie (w sklepach zwykłych wybór zdrowotnych butów zerowy), przeczytałam kilka forów, przypomniałam sobie panią Gadżet z TVN Style, która  zachwala pod niebiosa japonki niemieckiej firmy Birkenstock, poczytałam o nich i zaufałam. Dopadłam stronę sklepu internetowego z wyprzedażą (zawsze to 50zł do przodu-zdaje się, że wyprzedaż na Birkenstocki się skńczyła) i zamówiłam sandały typu Brazil. Doszłam do wniosku, że lepiej zakupić sandały, w razie gdyby skarpetkę trzeba by wieczorem ubrać, albo po magazynie w nich śmigać dla zdrowotności. Zapłaciłam kwotę niemałą i czekam. Po kliku dniach niecierpliwego dość oczekiwania przyszły. Przesympatyczny pan kurier przywiózł mi je do pracy. Szczęśliwa wzuwam je na stopy i już myślę, że doznam małego odlotu, ale nie doznaję, bowiem mnie to profilowanie z przodu przy palcach gniecie. Ok myślę sobie to są buty inteligentne, do stopy się same dostosować muszą. Chodzę w nich przez dwa dni w pracy. Jako, że mi w nogi chłodno wyglądam w tych skarpetach jak niemiecka turystka. Specjalnie w nich nie chodzę po dworze żeby ich nie zniszczyć w razie gdybym jednak musiała je oddać. Gniotą mnie dalej. Przykro mi. Porozumiewam się ze sklepem internetowym. Obiecują, że je przyjmą nawet wtedy kiedy będą na nich jakieś  ślady użytkowania, bo jak inaczej mam sprawdzić czy to kwestia złego doboru rozmiaru, czy tak już po prostu jest, czy może się przyzwyczaję. Miły pan ze sklepu "Zdrowy but", gdzie także sprzedają Birkenstocki (tyle, że droższe) odpisuje mi na maila, że czasem się tak zdarza, że przegródka nie ma szans usadowić się w miejscu, w którym powinna, wtedy kiedy ma się za DŁUGIE PALCE!
No i okazuje się, że ja cholera jasna mam za długie palce!  Rozmiar jest dobrze dobrany, szkopuł tkwi w palcach. No to co zajrzę do Baśni Andersena i sobie je niecko spiłuje, albo oddam sandały oszczędzając cześć ciała dolną. Decyduje się je jutro odesłać i czekać na zwrot kasy. Ot cała historyja!

Oto mój sandał z pechową przekródką:) 
Są dość gramotne, jak to buty zdrowotne, nie podobają mi się szalenie, ale nie o wygląd przecież chodzi. Jednak w myśl mojej maksymy, że nic się dzieje przypadkowo myślę, że tak być miało. Sandały mam zwrócić, bo gdzieś tam czekają na mnie jeszcze lepsze, ładniejsze i wygodniejsze sandały. No nie?
Acha chciałam zamówić buty Scholla (co firma to firma), ale mój mąż dowiedział się w aptece, w której kiedyś można było je kupić, że panie zrezygnowały ze sprzedaży butów Scholla jakieś dwa lata, wtedy kiedy to firma przeniosła się do CHIN, a buty na osobach większych i cięższych zaczęły się rozpadać. Wobec takiego obrotu spraw Schollowi podziękujemy:)

Za długie palce, za mała głowa! Świetnie się czuje!!:)

Więc co? Pójdę boso, pójdę boooso!


Pozdrawiam serdecznie i ciepło Papryczka vel Dziewczyna O Zbyt Długich Palcach:)

4 komentarze:

  1. Ha ha ha, no boso to chyba najlepsza alternatywa:) Jestem spod znaku ryb i mam w pracy koleżankę, również rybę i tak się zgadałyśmy, że każdy but nas obciera.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spróbuj poszukać Ecco, oni też robią dobre buty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już byłam w moim Ecco ale wybór mieli żaden niestety:( Jak będę w weekend w Poznaniu to tam się rozejrzę:)

      Usuń
  3. Boso to chadza Wojciech i Hobbici.
    I niech tak zostanie ;)
    Buty i oprawki powinno się mieć porządne, jak mi zawsze kładziono do głowy. Ale żeby przez internet takie akcesoria? Pfff...
    A ja zaszalałam i kupiłam na wyjazd soczewki, a co.
    (Nie wiem dlaczego nie wynaleziono jeszcze soczewek przeciwsłonecznych - to skandal!)

    OdpowiedzUsuń