"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann

piątek, 14 października 2011

Czytam w wannie i rogi czasem zaginam...Zaszłam i ja do Klaudyny:)

Postanowiłam przyłączyć się do zabawy zaproponowanej przez Klaudynę http://kreatywa.blogspot.com/2011/10/ja-i-czytanie-czyli-klaudyna-i-jej-kkd.html#comments. :)

1) Gdzie najchętniej czytacie-czy macie swoje ulubione miejsca, w których czytanie smakuje najlepiej?

Najchętniej czytam na tzw. wersalce.
Musi być złożona wtedy mogę się oprzeć, a nogi położyć na przyjaznym taborecie. Często czytam także w pozycji półleżącej na rozłożonej dla odmiany wersalce, oparta o poduchy.
Namiętnie czytam w wannie. Oj wanna, książka i Trójeczka, lub muzyczka z CD, to idealne połączenie. Tylko czemu ta woda tak szybko stygnie? Niestety w porze jesienno-zimowej nie mogę zbyt długo tam czytać, bo zimno w łazience jest niemożliwie:( 

Aha czytam także na toalecie, wiem wiem, że to szczególnie niezdrowy nawyk dla pewnej części ciała:) No, ale co poradzisz?
Moja pora na czytanie: noc, miejsce: kanapa, dodatki: muzyczka w tle (w nocy najczęściej delikatny jazz,  w dzień muzyka clubowa)

2) Jak wiele czasu poświęcacie książkom? Czy czytacie tylko do poduszki, tylko do kawy, czy może zawsze i wszędzie kiedy tylko się da?

Czytam zawsze i wszędzie. Nie ruszam się nigdzie bez książki. Po prostu zabieram coś do czytania wszędzie (no chyba, że idę do lasu z koleżanką- to wiadomo, nie czytam wtedy bezczelnie), torby wybieram pod kątem wielkości, czy książka się zmieści. Posiadam kilka takich mniejszych, nie cieszą się moją sympatią. Miewam natomiast od czasu do czasu kryzysy czytelnicze i wtedy po prostu nie czytam. Daję sobie prawo do nieczytania. Nie ma we mnie imperatywu, że zamiast oglądać tv powinnam czytać, bo czytanie zajęciem pożytecznym jest:) Choć czasem chciałabym żeby ktoś mi zabrał ukradkiem TV i odciął internet:)
Aha uwielbiam czytać w środkach lokomocji i świetna jestem w dostojnym czytaniu w chodzie. Jestem w tym niepisaną mistrzynią. Nigdy się nawet nie potknęłam, choć na co dzień potykanie się to moje drugie imię, a niekontrolowane zderzanie się z framugą drzwi moją codzienną rzeczywistością. Co ja się nagadam po takiej czołówce, a raczej bokówce, czy ramieniówce do tej framugi! A ona nic! Milczy tylko:)

3) Czy macie jakieś książkowe nawyki? Odprawiacie jakieś szczególne rytuały przed przystąpieniem do lektury?

Przed samym przystąpieniem do czytania nie, ale zawsze po powrocie z biblioteki (to musi być stosik) witam się z każdą książeczką, przemawiam do niej i czytam z każdej po pierwszym akapicie.
 Z innymi książkami także to czynię, ale ma to już mniejszą moc, bo nie zdarza mi się przynosić z księgarni stosików. 
Mam także tak, że żebym uznała książkę za przeczytaną, to musi być przeczytana od początku do końca. Z przedmową, okładką, ze wszystkim. Jeśli opowiadania to wszystkie (nawet te co mnie nudzą, albo znam z innego wydania). Jeśli książkę odkładam niedoczytaną (a tej sztuki nauczyłam się zupełnie niedawno), nie wpisuje jej do kajeciku.
tu wpis sprzed 10 lat 

Teraz funkcję kajeciku przejął blog. Trochę tęsknie za kajecikiem i za pisaniem w kalendarzu.

4) Jak oznaczacie stronę, na której skończyliście lekturę? Zaginacie rogi? A może odkładacie książkę grzbietem do góry? Używacie zakładek, papierków, długopisów i wszystkiego co wpadnie w ręce.

Tak, czynię to barbarzyństwo i odkładam książki grzbietem do góry (nie zawsze rzecz jasna, staram się nie), oraz zaginam rogi (takie malutkie różki) kiedy chcę zaznaczyć jakiś cytat. Kiedyś zapisywałam je na kartce i wszędzie chodziłam z długopisem. Było to dość uciążliwe. Mam swoją ulubioną zakładkę, ale używam jej rzadko i tylko w domu, bo lubi się ona gubić.
tą pierwszą już przedstawiałam (to ta co się lubi gubić). Ta druga, zwykła jest obecnie w codziennym użyciu:)

 Często zaznaczam czym popadnie, choć ostatnio rzadziej. Nie mam także bardzo nabożnego stosunku do książek. Staram się ich nie niszczyć wiadomo, ale jeśli którejś coś się przytrafi nie robię histerii:)
Kiedyś parę lat temu pożyczyłam przyjaciółce "Widnokrąg" Myśliwskiego i ona książkę zapaskudziła przypadkiem jogurtem, który jej się wylał w torbie. 
Rany julek jakże długo ona się zbierała żeby mi o tym powiedzieć (wiedząc, że to moja ukochana książka) i jak mi już w końcu o tym opowiedziała, mając niemalże łzy w oczach, to ja nie mogłam pojąć po co tyle zachodu, tyle podchodów. Książka rzecz święta, ale bez przesady. Od lat ta książka ma dla mnie jeszcze większą wartość, bo to książka po przejściach, książka z historią:)

5) Czy zdarza Wam się czytać kilka książek jednocześnie? Z jakiego powodu?

Tak, bardzo często czytam kilka książek jednocześnie. Najczęściej wtedy kiedy jestem w ciągu czytelniczym i nie wiem na co się zdecydować. Najczęściej wtedy czytam książki różne gatunkowo. Na przykład powieść, reportaż i opowiadania. Rzadko kiedy dwie powieści naraz. Jedną książkę czytam wtedy, kiedy mnie ona wciągnie dokumentnie, nie pozostawiając miejsca na nic innego, albo wtedy kiedy mam kryzys  i weny na czytanie starcza mi na książkę sztuk jedna.

6) Najczęściej kupujecie książki na własność, czy wypożyczacie? Należycie do grona ludzi gromadzących zbiory, czy nie zależy Wam na wypychaniu książek półkami?

Jestem uzależniona (o czym  już wspominałam) od biblioteki.
Uwielbiam ten stan kiedy udaje mi się upolować łupy, uwielbiam krążyć pomiędzy półkami. Ale wypożyczam tylko te nowe książki, chyba, że bardzo chcę coś przeczytać i innego wydania niż to starsze nie ma. 
Mam to szczęście, że moja biblioteka (również osiedlowa filia) jest świetnie wyposażona. Książki gromadzę i owszem (nie wyobrażam sobie, że miało by być inaczej), jednak kupuje w tanich księgarniach (czytaj Dedalus), albo w antykwariacie. Na nowe, księgarnianie książki mnie zwyczajnie nie stać, co mnie rzecz jasna bardzo smuci. Pozwalam sobie na małe szaleństwa w księgarni w ramach prezentu. Takie prezenty mnie cieszą najbardziej. A każde kupno nowej książki jest dla mnie świętem. A żeby coś było świętem zdarzać się musi z rzadka. Toż to oczywiste:)

7) Czy chcielibyście, aby w autobusach pojawiały się specjalne oznaczenia: ustąp miejsca czytającemu?

Nie mam takiej potrzeby. Mogę czytać spokojnie na stojąco, a poza tym jeśli gdzieś jadę MZK, to najczęściej wyruszam z pętli, więc miejsc siedzących mam pod dostatkiem:)
Jeśli jednak takie oznaczenie by się pojawiło potraktowałabym to jako ciekawostkę przyrodniczą:)

1 komentarz:

  1. Widzę, że mamy podobnie, ja jedynie nie zaginam rogów i zamiast czytac w marszu (kiedyś tak robiłam i też się nie potykałam) słucham audiobooków.

    OdpowiedzUsuń