"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann

czwartek, 6 października 2011

O tym kto nie dostał Literackiej Nagrody Nobla 3.10.1996, a kto wtedy dostał, oraz rzut okiem na współczesność:)

Dziś 6.10 przyznano Literacką Nagrodę Nobla szwedzkiemu poecie Thomasowi Transtromerowi.
 Radość Szwedów była tym większa, że  bardzo rzadko kapituła noblowska przyznaję nagrody "swoim" (w historii Nagrody zaledwie 8 razy dostała się w ręce Szwedów). 
Jednak tym razem 80- letni poeta z zawodu psycholog zasłużenie nagrodę najważniejszą w dziedzinie literatury dostał:)
Sparaliżowany od 1990 roku oddał się bez reszty poezji. Po latach pracy z materią psychiki ludzkiej oddał się w całości mocy tworzenia materii słowa.



Pomimo częściowego niedowładu i utraty mowy w dużym stopniu, poeta nadal prowadzi aktywny tryb życia i spotyka się z czytelnikami. Rzeczniczką i tłumaczką i największym przyjacielem jest jego żona Monika




Transtromer był typowany do Nagrody przez wiele lat, po raz pierwszy w 1993 (Nobla otrzymała wtedy amerykanka Toni Morrison) Szwedzi nie chcieli być posądzeni o stronniczość i tak zwlekali i zwlekali.

Po raz kolejny w szranki poeta Transtromer stanął z Wisławą Szymborską. Wynik jest nam od 15 lat znany. 3 dni temu minęła kolejna rocznica tego doniosłego wydarzenia:) Sama Szymborska podczas pobytu w 96 roku w Szwecji odwiedziła poetę Transtromera, prywatnie bardzo jego poezję ceni.

Jako, że dziś obchodzimy Święto Literatury pozwolę sobie na kilka słów a propo...

Jakiś czas temu przeczytałam książkę
"Pamiątkowe rupiecie, przyjaciele i sny Wisławy Szymborskiej" Anny Bikont i Joanny Szczęsnej.

Pani Wisława przez lata nie chciała by powstała na jej temat książka choćby w części biograficzna. Twierdziła dotychczas, że wszystko co chce o sobie opowiedzieć jest w jej wierszach i nie ma potrzeby niczego dodawać. Ogólnie nie lubi być osobą publiczną, okres ponoblowski nazywa tajfunem. Nader wszystko ceni sobie spokój. Na szczęście dla czytelników dwóm zacnym paniom udało się poetkę do eksperymentu z "biografią zewnętrzną" jak ją nazywała przekonać. Dzięki temu powstała cudownie wydana, cudownie napisana książka.
 Książka utkana z anegdot, wspomnień bliskich pani Wisławy i samej poetki. Książka pełna zdjęć i wierszy. Książka-Album- perełka!
Początek opowieści przypada na rok 1911 poznajemy rodziców i dziadków, dom rodzinny, następnie idziemy z przyszłą noblistką do szkoły, na studia, przechodzimy, tak często wytykany jej okres fascynacji Stalinem i komunizmem (na szczęście krótki), doznajemy z młodziutką Wisławą pierwszych miłości, dozgonnych przyjaźni i zakochujemy się w Kornelu Filipowiczu. Ach jak pięknie! jak pięknie jest!
"Biografię zewnętrzną" kończy rok 1996 i wiadome wydarzenie. 

"Kiedy 3 października wieść o werdykcie Akademii Literatury dociera do zakopiańskiej "Astorii", Szymborska dzwoni do swojej siostry, ale dowiaduje się, że ta zdrzemnęła się po obiedzie. "Nie ma potrzeby budzić Nawoi-mówi.-Kiedy wstanie, proszę jej powiedzieć, że dostałam Nobla". Odpiera pierwszy atak dziennikarzy. Idzie do jadalni.
Na obiad podają zupę koperkową. W trakcie zupy dzwoni telefon: to Czesław Miłosz z Kalifornii z gratulacjami. Potem do końca pobytu w Zakopanem stale wywoływana do telefonu, nigdy już ciepłej zupy zjeść nie zdąży." 

Czytając książkę często, gęsto zarykiwałam się ze śmiechu, albo tylko podśmiechywałam się z rozczuleniem pod noskiem, tak jak na przykład przy wspomnieniu kamienicy na Krupniczej 22, w której to kamienicy, jak to nazywa poeta Zagajewski skoszarowani byli literaci. Wokół tego miejsca narosła legenda, ale całe to miejsce było dość mocno ponure, mieszkać się tam długo nie dało:

"Kiedyś jeden starszy pan arystokratycznego pochodzenia podszedł do stolika i uprzejmie zapytał Gałczyńskiego: "A jaka dziś, szanowny panie, zupka?" Konstanty Ildenfons odpowiedział:
"Chujowa". 
I taka była cała ta Krupnicza."

albo:

"Z Bułgarii zapamiętała jeszcze Szymborska miasto Samkov z drewnianym budownictwem starego miasta, z ganeczkami, okapami i...deszczem oraz miasto Burgas, gdzie bardzo marzła.
-To była zima, a Bułgarzy uchwalili, że są krajem południowym, więc nie było żadnego ogrzewania, z kranu leciała zimna woda, na dodatek w pokoju hotelowym lampa zaczęła latać, a w recepcji powiedzieli: "To nic takiego, troszkę nas pohuśtało."

"Również Ryszard Matuszewski, ongiś szef działu poezji wydawnictwa Czytelnik, pamięta, że Szymborska omawiała każdy szczegół (przy okazji wspomina dedykację, którą dostał na tomiku "Sól": "Proszę przyjąć te wiersze, które wypełniają dotkliwą lukę miedzy Szekspirem a Hermenegildą Kociubińską"

Z wypraw na ryby z Kornelem Filipowiczem:

"...Wisława przygotowywała jedzenie, zbierała grzyby, wiązanki kwiatów, albo stała z podbierakiem. Mówiliśmy na nią pani Podbierakowa. Kiedy ryba była według przepisów za mała, Kornel zdejmował ją z haczyka i wypuszczał z powrotem do wody ze słowami: "Amnestionuję cię",  t
e większe zaś z humanitarnym wdziękiem walił po główce...
...jak trafiały się takie poniżej 20 centymetrów, wrzucał je z powrotem do wody, był rybakiem honorowym. Kiedy już wszystkie wyrzucił, niewymiarowe zdarzały mu się najczęściej, Wisława otwierała konserwę ze słowami: "Kornelu, jak zwykle możemy liczyć na Centralę Rybną."







Felieton "tchnący pesymizmem" jak na gust redakcji "Pisma" przesadnym (grudzień 1981)

"O Gallu Anonimie prawie nic nie wiadomo, ale to pewne, że w kolejkach nie stał. Nie stał również w kolejkach Kadłubek i Długosz, Rej i Kochanowski. Także Modrzewski i Frycz i Szarzyński Sęp, Klonowic i Szymonowic, Kochanowski, Potocki, Twardowski. Pasek miał pamięć tak dobrą, że jeśli o kolejkach nie wspomina, to znaczy, że nie miał okazji w nich stać."

Dedykacja  dla Ireny Szymańskiej i Ryszarda Matuszewskiego na wydanym drugim tomie "Lektur nieobowiązkowych":

"Te mizerną książeczkę przesyłam wam, choć naturalnie wiem, że bardziej by się wam przydały: żarówki, zapałki, szynka, ciepła bielizna, maggi, cytryna, żółty ser."

Pani Wisława jawi się czytelnikowi jako osoba bardzo skromna, ciepła o nieprzeciętnym poczuciu humoru:
"humor to wielki smutek, który potrafi dostrzec rzeczy śmieszne.", "sztuka rozśmieszania to piekielnie poważna umiejętność.","humor jest najdelikatniejszą emanacją obyczaju epoki, a tym samym najmniej trwałą...upływ wieków stwarza dla poczucia humoru wyjątkowo złe warunki akustyczne."
 oraz bezwzględnie inteligentna:) 
Nie jest to dla mnie żadną niespodzianką, raczej kolejnym potwierdzeniem.

Fragment przemówienia po otrzymaniu Nagrody im. Goethego.
Wcześniej nagrodzeni zostali: Zygmunt Freud, Hermann Hesse, Karl Jaspers, Tomasz Mann, Albert Schweitzer.

"Kiedy zobaczyłam listę nagrodzonych wcześniej,poczułam się zakłopotana. Pozostaję mi tylko liczyć na wyrozumiałość i poczucie humoru tych wielkich duchów."

Jerzy Pilch wspomina, że Szymborska na jakimś przyjęciu wygłosiła olśniewającą analizę pierwszego zdania z jego książki "Inne rozkosze".

"Najpierw natrząsała się z pierwszego zdania Popiołów. "Co to za zdanie", wydziwiała , "jakie ogary poszły w las? To nie jest żadna informacja. Tam powinno być ogary hrabiego, dnia tego i tego...a potem mówi: "Twoja powieść zaczyna się od prawdziwego zdania, jest w nim 12 informacji i do tego jaka tonacja."

Oto to zdanie: 

"Gdy w roku pańskim 1990 doktor weterynarii Paweł Kohoutek spojrzał w okno i ujrzał idącą przez ogród swą aktualną kobietę, z właściwym sobie pyszałkowatym fatalizmem pomyślał, iż przydarza mu się przygoda, która winna być ostrzeżeniem dla wszystkich."

O skromności:

"Macie do czynienia z osobą pozbawioną ambicji zawodowych. Zawsze chciałam pisać w miarę dobre wiersze i kończyć pisanie, kiedy już nie potrafię nic poprawić. Ale nigdy snu z powiek nie spędzały mi niepokoje, że ktoś jest lepszy ode mnie.

Jaki obraz czytelnika ma w głowie pani Wisława? Dla kogo piszę?

"Nie najlepiej mu się widzie w życiu. Jeśli kupuje książkę, to patrzy, ile mu zostanie pieniędzy w portmonetce. To jest mój czytelnik. Nie bardzo wierze, żeby mieszkał w willi, gdzie są baseny, wodotryski. Absolutnie go tam nie widzę."

Jakże to się zgadza!!

Pani Wisława nie piszę bardzo dużo, wiersze w niej dojrzewają długo i długo je piszę, a potem jeszcze leżakują wystawione na próbę czasu. 

"Drukuje niewiele, bo piszę nocą, a we dnie mam paskudny zwyczaj czytania tego, co napisałam, i stwierdzam, że nie wszystko wytrzymuje próbę jednego bodaj obrotu kuli ziemskiej." 

"Wiersz napisany wiosną niekoniecznie wytrzymuje próbę jesieni."

Do słuchaczy Podyplomowego Studium Literacko-Artystycznego przy UJ powie:

"najważniejszą czynnością poety jest kreślenie, a najpotrzebniejszym meblem w mieszkaniu-kosz na śmieci."

I ja bym z tej książki nie wykreśliła ani jednego słowa i nie wyrzuciła do kosza żadnego zdania:)
Bardzo mocno polecam. Rozkoszna lektura!:))

Noblistka lubuje się w pocztówkach, sama robi kolaże i wysyła przyjaciołom. Prawdziwe małe arcydzieła:)

kartka do Małgorzaty Musierowicz (1994)
kartka dla Czesława Miłosza (1995)             kartka do Ireny Szymańskiej
                                                      


Na zakończenie połączenie mistrzyni słowa Szymborskiej z mistrzynią śpiewu i nie tylko z mistrzynią:







Czteropaczek na dwóch płytach pani Wisława czyta swoje wiersze, na trzeciej śpiewają pięknie, a na czwartej płycie można obejrzeć film dokumentalny "Czasami w życiu bywa znośne". 


słowo-dźwięk-obraz.
POLECAM!!


P.S Jesień? To ty? 
Zdaje się, że słyszę jak się szamocze i rozpycha łokciami za oknem,  mości swój zadek na kilka ładnych miesięcy:(

6 komentarzy:

  1. Dziękuję, że dzięki Tobie mogłam to przeczytać. Taki malutki rzut oka do "Rupieci.." kiedyś może spotkam, to poznam całość. Jutro znów na szóstą? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Posiadam "Zielniki" Szymborskiej. Pięknie wydane wiersze. Zazdroszczę czteropaczku:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypomnial mi sie ten dzien, kiedy WS dostala Nobla ... Jejq jak to bylo dawno. Ciesze się, że po 15 latach przyszla kolej na tego Szweda. Jest mi on zupelnie nieznany, ale ja nie jestem zadnym autorytetem w sprawie literatury i nie bede sie wypowiadac. Wierze, ze wybor byl sluszny.

    OdpowiedzUsuń
  4. AGNESTO-
    Cieszę się, że mogłaś troszkę liznąć książeczki. Jak ją gdzieś dopadniesz to koniecznie:)

    M-
    Ja tak naprawdę nie jest, że tak wierszowa, ale do pani Wisławy zaglądam od czasu, do czasu. Kiedyś w liceum się uczyłam wierszy Poświatowskiej, Wojaczka, Bursy na pamięć. Szkoda, że to jakoś mi przeszło.

    ANN-
    Właśnie w tej oto chwili widzę w tvp2 zapowiedź dokumentu o nobliście tegorocznym. Ale grubo po 23. Nie wiem czy doczekam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy wcześniej o tym wydawnictwie nie słyszałam. Pierwszy raz recenzja na blogu, tak bardzo zachęciła mnie do przeczytania książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. KAROLINA-
    Ja też nie znałam tej książki. Znalazłam ją w bibliotece. Stała sobie spokojnie i czekała na mnie:) Czytając ją cały czas się zastanawiałam jak to możliwe, że ona tak sobie stała, że nie krąży ona po ludziach cały czas. Bo powinna!
    Cieszę się, że zachęciłam Cię do sięgnięcia po książkę, chociaż trudno nazwać ten wpis recenzją, raczej luźnym zbiorem zdań i zlepkiem cytatów. Nie mniej dziękuje za dobre słowo:))
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń