"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann

środa, 21 grudnia 2011

A w glowie mam echo...i choinkę z czubem mam:)

Właśnie w tej oto chwili przerwałam pisanie posta. Chciałam napisać "recenzję" filmu, a może i kilka słów o Teatrzyku oglądniętym wczoraj na Kulturze, ale kochani! moje zwoje w mózgu, w drugim dniu pracy, w drugim dniu pobudki w porze ciemności za oknem się z nagła zupełnie wyprostowały. Połacie nizinne mam w głowie i echo, wiatr hula w tych pustych przestrzeniach. Spod palców mających ambicję napisania kilku mądrych słów wypłynęły zdania bełkotliwe, nieskładne i zupełnie bez sensu! Niechaj dowodem na moje umysłowe uwstecznienie będzie powyższe zdanie...czy bełkotliwe zdania mogą wypłynąć spod palców? a może spod palców u stóp one wypłynęły? Mój organizm znajdujący się w głębokim szoku przystosowawczym może i taką przewrotkę wykonał. To jest możliwe, bo jeśli ja sowa, ja sowa nagle staje się skowronkiem to z organizmem mogą się zadziać rzeczy różne:)
Najbardziej uciążliwe jest jednak to, że mam takie wrażenie, że ktoś (bardzo wredny) wyciągnął mi z głowy (być może przy pomocy otworu paszczowego) mózg i wsadził w to miejsce gąbkę, nie, nie tą chłonną, a taką smętną wyciśniętą.
Wczoraj postanowiłam, że zamiast wgapiać się w tv poczytam, doba moja się dramatycznie skróciła więc muszę wybierać. Wybrałam więc lekturę książki w towarzystwie Trójeczki i wiecie co? Przestałam rozumieć słowo pisane! Skupienie zero, aktywność mózgu hmm? Kilka razy czytałam ten sam akapit i ciągle nie składało mi się nic w całość. A czytałam (a raczej próbowałam czytać) lekkiego, potoczystego Mendozę! (nie zabieram się więc za Mariana Pilota, którego książkę wciąż kończę), bo jeśli poległam na Mendozie!
Mam nadzieję, że te poranne wstawanie nie uczyni ze mnie wtórnego analfabety i że mój mózg sobie przypomni do czego służy. Ciało sobie radzi nawet nieźle ze wstawaniem o dziwnej porze, ale z umysłem słabo. Oj słabo, dlatego zamiast dalej pisać zajmę się czynnością odtwórczą, czyli oglądaniem serialu na Ale kino "The killing" (tam fabuła dość skomplikowana, czy sobie poradzę? hihi... a potem?...potem...pójdę spać:)

Na zakończenie przedstawiam Wam naszą choinkę. Bawi nas ona niezmiernie, szczególnie jej górna część. Jest lekko upośledzona, musieliśmy ją zabrać do domku. Bo jeśli nie my, to kto?
Kochamy cię choinko!:))) choinko zostań wśród nas!

pod choinką nasz wigilijny Karp z rodziny niejadalnych:)

6 komentarzy:

  1. Taka Choinka ma jedyny w swoim rodzaju urok :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha, świetny czuuubek! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Choinka jest świetna, jedyna w swoim rodzaju :) ... a poranne wstawanie faktycznie pozbawia człowieka umiejętności logicznego myślenia, na szczęście to przechodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kazda choinka tez ma swoj czubaszek haha

    OdpowiedzUsuń
  5. ann - super komentarz :-)))
    papryczko - życzę Ci szybkiego przystosowania się organizmu do nowych warunków. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. TAKI JEST ŚWIAT-
    Właśnie dlatego choinka poszła z nami. Ja mam pociąg do wybrakowanych przedmiotów, a w przypadku choinki to nie brak a nadmiar czyni ją taką wyjątkową:)

    ELWIKA-
    Czubek jest boski:)

    TAJEMNICA33-
    Wiem, że się przestawię, na to potrzeba trochę czasu, a u sowy potrzeba go trochę więcej. I tak mi idzie nieźle:)

    ANN-
    Dobre, dobre!:)))

    WILDDZIK-
    Jeśli byłam w stanie przestawić się swego czasu an tryb zmianowy, to i przestawię się na tryb ranny:)

    OdpowiedzUsuń