"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann

czwartek, 2 sierpnia 2012

Współcześnie o Powstaniu Warszawskim.

W roku 2005 ukazała się na rynku muzycznym płyta zespołu, o którym gdzieś tam się już słyszało (ja znałam Spiętego z wcześniejszej formacji "Koli" tylko jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to on) Płyta ta wdarła się szturmem do mojego serca i zawładnęła moim umysłem absolutnie. 



Chyba nigdy wcześniej nie miałam aż tak emocjonalnego podejścia do muzyki i do tekstów. Pewnie gdybym wcześniej nie zasłuchiwała się w punk rocku, nie lubiła dźwięków reagge, to ta płyta musiałaby znaleźć jakąś inną drogę do mego serca, ale jako, że mieszanka mocnych, czasem łagodnych dźwięków jest mi z gruntu bliska, to szybciutko zagościła w domu, w telefonie, wszędzie tam gdzie była możliwość płyty odsłuchania. Słowem ogarnęła naszą grupę bliższych i dalszych znajomych prawdziwa mania. Puszczali nam płytkę znajomi pracujący w knajpach, sami podrygując za barem, wielokrotnie "Powstanie Warszawskie" gościło na imprezach czwartkowych, gdzie na parkiecie miały miejsce szalone tańce, lub w zależności od potrzeb w kątach pojawiały się postaci, które w nabożnym skupieniu, stojąc na baczność z ręką na sercu wykrzykiwały wszystkie teksty z wiarą i pełnym przekonaniem co do wielkości czynów przeszłych. Nieprawdopodobne! 



A co się działo na koncertach? Obłęd zupełny. Powiewające flagi, ludzie z opaskami biało-czerwonymi na ramionach. Wspólny śpiew.
Pewnie niektórym płyta się po prostu podobała muzycznie, ale wiem i wierze, że jest także duża grupa ludzi (w tym i ja), dla których to nie jest tylko płyta, to nie jest tylko muzyka i to nie są zwykłe teksty. Ta płyta to jest dużo, dużo więcej!
To dzięki chłopakom z Lao Che zaczęłam się bardziej interesować tym tematem, zaczęłam czytać historyczne opracowania, wywieszać 1 sierpnia flagę i nosić w klapie znaczek Polski Walczącej (pierwszy dostałam od Myszy-akustyka na imprezie całonocnej po koncercie. Następne już sobie sama kupiłam w Muzeum Powstania Warszawskiego). 
To od roku 2005 roku 1 sierpnia jest ważnym dla mnie dniem. Panowie dziękuje i kłaniam się nisko!:)



Nie będzie równowagi w poście pomiędzy wspomnieniemi płyt dotyczących Powstania Warszawskiego. Nie będzie, bo już żadna inna nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Nie zmienia to jednak faktu, że kolejne projekty muzyczne są dla mnie także ważne.

 W roku 2009 w ramach obchodów 65 rocznicy nakładem  Muzeum Powstania Warszawskiego wydana została płyta "Gajcy".




Za wiersze poety zabrały się między innymi takie tuzy sceny muzycznej jak Kazik, Pustki, Pogodno,  czy Janerka. Nie zabrakło też młodych artystów.

Mi najbliżej do Żywiołaka. Pamiętam, że jadąc do Gdańska płyty słuchaliśmy przez całą 7 godzinną podróż. Żywiołaka traktując szczególnie głośno. Płyta jest nieco nierówna. Niektóre utwory są przeze mnie pomijane, a inne odsłuchiwane wielokrotnie (Pustki, Kazik, czy Janerka)

 

Kawałek kulki "Bajka"

W tymże samym roku 2009 pojawiła się płyta "Pamiętnik z Powstania Warszawskiego" za tym przedsięwzięciem stoi Mateusz Pospieszalski. Muzyk VooVoo pochylił się nad tekstem Mirona Białoszewskiego, do którego skomponował muzykę i sam teksty przejmująco wyśpiewał.
Bliżej mi do spektaklu, który jest wykonawczo bogatszy (K. Groniec, S. Celińska i inni), ale gdyby nie przedsięwzięcie Pospieszalskiego nie było by spektaklu więc należało się i płycie słów kilka.

Katarzyna Groniec "Szafy"

Każdego roku pojawiają się nowe płyty poświęcone wydarzeniom sierpniowym, ale ja pisać o nich nie będę bo nie znam ich wszystkich.

W tym roku także ukaże się w ramach projektu "Pamiętamy 44" za kilka dni płyta "Morowe panny", traktująca o kobietach uczestniczących w Powstaniu. Pomysłodawcą jest Dariusz Malejonek. Na płycie i na koncercie (który już za nami) zaśpiewały między innymi Katarzyna Groniec, Marika, Paulina Przybysz. Panie same napisały teksty, inspirowały się zasobami archiwum historii mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego.
 I to do Katarzyny Groniec, która czego się nie dotknie zamienia w czyste złoto jest mi najbliżej, jej wykonanie kupiłam bez mrugnięcia okiem. Z resztą wykonań się oswajam, nie bez ociągania. Dość mocno jestem w tym roku sceptyczna. Lubię rytmy jamajskie, ale coś za dużo mi tych dźwięków w tym muzycznym przedsięwzięciu. Oglądam koncert na Polonii (powtórka) i nadal żem nie przekonana. No nic może muszę się osłuchać?

Troszkę kiepska jakość, ale na to kochani nie mam wpływu:)

Czuwaj!

8 komentarzy:

  1. Lao Che - fenomenalnie przybliża młodemu człowiekowi tamtych młodych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, słowo fenomenalny jest jak najbardziej adekwatne:)

      Usuń
  2. Morowe Panny - genialny i wzruszający koncert. Mnie zachwyciała Lipnicka i Młynkowa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry koncert, tylko za dużo dla mnie tam dźwięków reagge, dlatego mi najbliżej do Grońcowej. Młynokovej była bardzo dobra piosenka, ale ona nie nadawała rady wokalnie, ale nie to przecież jest najważniejsze w takich przedsięwzięciach. Duch został zachowany:)

      Usuń
  3. Kocham Lao Che. Uważam, że klimat całej płyty wręcz przyprawia o ciarki i wzmacnia patriotyczne uczucia. Oglądałam "Morowe Panny". Największe wrażenie zrobiła na mnie Młynkowa, Groniec i Lipnicka:) Wspaniałe piosenki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to prawda. Dziwnym trafem moje uczucia patriotyczne uaktywniły się w roku 2005 w okolicy sierpnia:)
      Niesamowite wrażenie jak na koncertach tysiące gardeł krzyczy Niech żyje Polska... i powiewają flagi. Bardzo żałuje, że nie pojechałam w tym roku Jarocina, grali chłopaki tylko i wyłącznie Powstanie Warszawskie. Znajomy, który był na kilka dni głos stracił.
      Faktycznie Młynkova, Lipnicka i Groniec (cudna!) były najlepsze.

      Usuń
  4. ubóstwiam tę płytę Lao Che, ubóstwiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak ja też. Każdego roku 1 sierpnia słucham płyty (bo już czas panowania płyty minął) i za każdym razem odkrywam samą siebie sprzed lat podczas słuchania. To są emocję niepowtarzalne!

      Usuń