W końcu Zajączek dotarł do mnie z internetowej księgarni z prezentami wielkanocnymi. Nie wiem jakie przygody go spotkały po drodze, ale chyba jakiejś traumy doświadczył, bo nie chciał zostać na marchewce ino rzucił paczkę pod nogi czmychnął za róg i tyle go widziałam:)
Ale przyniósł mi dary nie drogie, a nie byle jakie:
Pan Grzela i Dzieci Sierżanta po całe 2 PLN-y. Ach lubię takie zakupy:) Książki te na zdjęciu są z tych, co to kiedyś zostały rozpoczęte i z różnych przyczyn nie skonsumowane do końca. "Cień wiatru" okazał się niestety wydaniem kieszonkowym, z drukiem wielkości małych robaczków:(
"Bura małpa" Kofty (szczerze polecam!) kosztowała uwaga! 1,50 PLN-ów-rekord. Te tytuły to czarne konie zamówienia. Doskonale wiedziałam co czynie, bowiem te 3 lektury są mi znane i uznałam, że czas nadszedł, by i one zamieszkały w moim domku:)
Całość zamówienia wyniosła mnie 58 PLN-ów. Kocham Dedalusa, kocham!
Zajączek mój okazał się jednak nienasycony bo dokupił mi jeszcze dwie książki (już w normalnej niestety cenie) Zajączku dziękuje. Zacne z ciebie stworzonko, zacne:)
Jako, że zakupy były duże to w ramach promocji mogłam sobie wybrać prezent w cenie 19.99 zł. Wybrałam:
To się nazywa zaoszczędzić 20 złoty i mieć radochy po pachy. Książka ta bowiem obfituje w świetne zdjęcia i komentarz pana Jacka Fedorowicza więc jest zabawnie i niegłupio a do tego sentymentalnie (szczególnie wzruszyły mnie akcesoria szkolne na przykład).
Zajączek okazało się, że miał i konszachty z moim mężem. Ugadali się i mi płytki dwie wybrali. Jak czuł się mój mąż w sklepie z Zającem nie pytałam, ale myślę, że raczej dziwnie:))
Gabin:)
i pani Erykah Badu
Się bidulek nie mógł zdecydować a wiadomo, że od przybytku głowa nie boli:)) Szczęśliwie mój mąż wesołego, roztańczonego Zajączka miał do pomocy:)
Może nie jest to post jakoś specjalnie finezyjny, ale tak lubię się chwalić stosikami (leżącymi tym razem), lubię się dzielić z Wami moją radością:)) Pozdrawiam ciepło:)
To my obie dzisiaj uchahane i to z tego samego powodu. Fajne te twoje zakupy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTwoja radość się udziela:) Serię z miotłą bardzo lubię i "Przypomnij sobie" też czeka w kolejce. Najbardziej serce ciągnie w stronę "Życia PRL" - tego mi nigdy dość. Pewnie i "Mariola..." by się tu wpisała. Miłego czytanka:)
OdpowiedzUsuńnooo neee, ja chcę Grzelę-uwielbiam go! I masz Mariolkę- uważaj lepiej i czytaj w zaciszu domowym, bo książka wywołuje niekontrolowane napady ryku :)
OdpowiedzUsuńMag- pana Grzelę też uwielbiam, chociaż bardziej niż "Bądź moim Bogiem przypadły" mi do gustu "Bagaże Franza K". No i jego blog, to wielka przyjemność. Jak nie pracowałam zaczytywałam się codziennie w jego starym blogu:) Raz kiedyś wkleiłam na Facebooka fragment jego bloga, ale wcześniej napisałam do niego list z zapytaniem czy nie ma nic przeciwko i przy okazji odniosłam się do jego kilku wpisów (szkoda, że nie ma opcji komentarze na jego blogu) i od razu mi odpisał. Od tego czasu co jakiś czas , jak mnie coś szczególnie dotknie w jego postach piszę do niego parę słów. Każdy mój list spotyka się z odpowiedzią. To niby takie oczywiste. Ale różnie to bywa:))A Mariole będę czytać tylko i wyłącznie w środkach komunikacji miejskiej hihi
OdpowiedzUsuńksiążkowiec- też lubię serię z miotłą a "Przypomnij sobie" jest bardzo dobra. Ma jakąś magnetyczną siłę, do najlżejszych nie należy. Jest specyficzna.Życie PRL ma formę albumu, świetne zdjęcia ale brakuje mi trochę więcej tekstu. Na Mariole się cieszę (ale już wiem, że przegra z książkami z biblioteki i sobie poczeka), bowiem uwielbiam książki, których akcja się dzieje w PRL-u:) Polecam książkę Ławrynowicza "Kino Szpak" przezabawna rzecz, z dużą nutą nostalgii (akcja się dzieje za rządów Gomułki zwanego Wiesławem).
kasiu.eire- Twoje zakupy też są zacne:))
No niech mnie, ja też do niego piszę na fb,jak mnie coś poruszy i też mi zaraz odpisuje :) Ja go znam tylko z bloga, ale poluję na jego książki :). Masz fejsa? Daj namiary :) albo znajdź mnie-na blogu masz imię i nazwisko :)
OdpowiedzUsuń