...Takie jest właśnie moje postanowienie na rok 2013. Żadnych innych postanowień nie czynie, bo i po co się męczyć, dołować i rozliczać. Nie lubię:) Nie jestem jedyna i nie jestem wyjątkowa, bowiem wielu z was blogowiczów zamieszcza dramatyczne informacje dotyczące nieczytania własnych książek. Myślę, że można to już nazwać syndromem. Na przykład "Syndrom obcego" hihi brzmi groźnie. Noo "syndrom obcych..." w domyśle syndrom obcych czytania książek. Albo nie Syndrom Książek Czekających na Godota w skrócie SKCNG. Dotyka on najsilniej miłośników bibliotek. Tak i ja też cierpię na ten syndrom, książeczki czekają i czekają. Tłoczą się na półkach, niektóre tylko nieśmiało machają do mnie rogiem dolnym lub górnym. Inne dumnie na mnie spoglądają grubą okładką, i się puszą, bo wiedzą, że są tak bardzo interesujące, że się prędzej czy później doczekają. A te najbardziej zdesperowane i te najmocniej "przeterminowane" potrafią w akcie desperacji rzucić z wysoka na miękki pomarańczowy dywan. Te w depresji wycofują się na tyły ikeowskich głębokich półek.
Dlatego też postanowiłam w nowym roku czytać przynajmniej jedną książkę miesięcznie z własnych zasobów. Wychodzi 12 sztuk. Jeśli przeczytam ich więcej to świetnie rzecz jasna. Wybrałam więc 20 tytułów, do których mnie najmocniej ciągnie. Dzięki temu nie będę ograniczona tylko do sztywnej dwunastki. Nazwałam je roboczo poczekajkami. Chociaż najbardziej podoba mi się określenie Mag ZALEŻYNKI-cudne! Mogą być także odleżynki- od odleżenia się wystarczająco długo. Ale odleżynki niekoniecznie brzmią:)
W świecie blogowym zawiązała się już incjatywa/wyzwanie zakładające to samo. Nazywa się "Z półki" i teoretycznie ja też mogłabym się oficjalnie podczepić. Mam jednak jakiś wewnętrzny opór, do brania na siebie jakichkolwiek zobowiązań, zwłaszcza dotyczących tak przyjemnej czynności jak czytanie. Oczywiście, że nikt mnie nie rozlicza i do niczego nie zmusza, ale to nie dla mnie. Pozostanę więc niezrzeszona:)
Wyzwanie jest podzielone na stopnie/poziomy zależne od ilości książek, które się zobowiąże przeczytać w roku. Zupełnie przypadkiem łapię się na poziom trzeci, albo czwarty w zależności od ilości przeczytanych tytułów.
Oto książki poczekajki/zależynki, a niech tam odleżynki
1) "Siódmy milion" T. Segev
2) "Skrwawione ziemie" T. Snyder (świeżynka, ale już przebieram nogami, tak mnie do niej ciągnie)
3) "Marzec 68" P. Osęka
4) "Poczucie kresu" J. Barnes
5) "Dom Kalifa. Rok w Casablance" T. Shah
6) "Życie prywatne elit artystycznych..." S. Koper
7) "Londyńczycy" E. Winnicka
8) "Farby wodne" L. Ostałowska
9) "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" S. Aleksijewicz
10) "Miedzianka. Historia znikania" F. Springer
11) "Złoty pelikan" S. Chwin
12) "Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości" S. Aleksijewicz
13) "Po Syberii" C. Thubron
14) "Zrób sobie raj" M. Szczygieł (aż wstyd! tak długo już czeka!)
15) "Dobry Stalin" W. Jerofiejew (się zupełna świeżynka wygrana u Bosego Antka załapała)
16) "Hamlet w stanie spoczynku" G. Michalik
17) "Drwal" M. Witkowski
18) "Rio Anakonda" W. Cejrowski (no ten to się naczekał. Pierwsza książka wypłatka jeszcze z 2011 roku)
19) "Zapraszamy do Trójki" E. Winnicka, C. Łazarkiewicz
20) "Rock-Mann" W. Mann (czy ja coś muszę wyjaśniać?
21) "Europa zimnej wojny" J. Holzer (jak mnie natchnie)
Pierwszą własną książkę mam już w tym miesiącu zaliczoną. Zapomniałam ją dołożyć do leżącego na pleckach morza książek.
"Izrael już nie frunie" Paweł Smoleński.
Tak wiem, jest tu kilka tytułów, o których blogerzy trąbili na wszystkie strony świata już jakiś czas temu i wierzcie mi gdybym nie miała tych cudów u siebie, a trafiłabym na nie w bibliotece, to najpierw bym się osmarkała z radości, a potem przeczytała zachłannie i ekspresem. Książki te mają nieszczęście być moje,a to niesie ze sobą smutne konsekwencję:)
Czas na zmiany. Kochane moje książeczki Godot nadchodzi!
Dobranocka:)
p.s znów to samo. Zapiszę się jakieś zdanie, fragment nie tą czcionką, nie tym kolorem lub wielkością i nie mogę już żadnych zmian wprowadzić. Już nie wspomnę, że zmiany w tekście pojawiają się nawet na drugi dzień bez mojej ingerencji.
"Zależynki"? Ładne, słyszałam (czytałam) jeszcze "zakurzątka", ale nijak nie przypomnę sobie autora tego określenia.
OdpowiedzUsuńTeż mam zamiar eksploatować własne zbiory, a sporo tego, tylko 3 od siostry i 1 od mamy mam na stanie z "obcych", a tak to moje, tylko że są takie, które chcę przeczytać aż nózkami przebieram z radości i nie wiem, które najpierw, a są i takie, które czekają i czekają... w typu takich, które mogę, ale nie muszę (na przykład przypadkowe wygrane w pakiecie jakimś). To te poczekają nadal.
Z Twoich to znam Rock Manna oraz "Złotego pelikana", a przeczytałabym "Drwala".
A "Pożegnania" nie bardzo, oj nie bardzo mi się podobają niestety.
Zakurzątka też śliczne. Też mam takie, które do mnie wołają, takie, które coś tam do mnie mówią i takie co milczą. Dlatego wybrałam dwudziestkę spośród tych co wrzeszczą, względnie mówią.
UsuńA, że "Pożegnania" Ci nie podeszły, to może nie ten czas, a może po prostu proza Dygata Ci nie leży. Chociaż ja bym jeszcze dała szansę "Podróży", a i film "Pożegnania" bardzo bardzo. Uważam, że film jest lepszy od książki! Ale pewnie znasz:)
Mnie ten problem nie dotyczy, książek z biblioteki nie wypożyczam, wszystkie mam kupione za ciężko zarobione pieniądze - taka choroba, muszę je mieć na własność i już :p Jeśli coś pożyczam, to tylko od siostry :D
OdpowiedzUsuńRany jak ja bym chciała kupić wszystkie książki, które bym chciała mieć, to chyba bym z głodu padła:) Poza tym biblio daję tą wolność, że jak się czasem trafi średnia książka, albo zupełny gniot (tak się też czasem zdarza), to mi nie szkoda wydanej kasy. Bo przecież jak ja bym miała kupić książkę na przykład (to najbardziej traumatyczne doświadczenie czytelnicze ostatnich lat) pani Kuny pt: "Klara" i zapłacić za nią jakiekolwiek pieniądze, to chyba byłaby krwawa jatka pomiędzy mną, wydawcą i autorką. A tak przeczytałam, ostrzegłam ludzkość i oddałam bez najmniejszego nawet cienia żalu.
UsuńOprócz biblio mam jeszcze jedno bogate źródełko pożyczanek:)
Odleżynki piękne. Cześć znam. Snydera czytałm niedawno drugi raz. Cejrowski cudny, Aleksijewicz także. To się zima miło zapowiada.
UsuńSnydera sobie zostawiam na potem. Niedawno (na koniec starego roku) przeczytałam "Wielką Trwogę..." Marcina Zaremby i nie wiem czy dobrze by było tak raz za razem sięgać po historię. Ale szczerze powiem, że do tych Skrwawionych to mnie strasznie ciągnie. Jeśli książka jest taka sama/lepsza od Wielkiej Trwogi to czeka mnie piękna przeprawa przez piekło tamtych czasów:)
UsuńTak powiem Ci szczerze. Jesli znasz historię XX w., to książka Snydera nie powinna Cię zaskoczyć w sferze faktów. Ona jest oryginalna pod względem innego spojrzenia na mapę, takiego na które chyba nikt nie wpadł na Zachodzie. My, Polacy, pewne rzeczy po prostu wiemy: z tradycji domowej, może trochę ze szkoły. Z pewnością ona jest dla nas mniej szokująca niż dla ludzi z Zachodu. Ale to bardzo ciekawa i wartościowa praca, no i świetnie się czyta, lekko napisana i zapada w pamięć. Oby takich więcej! A, do kompletu do Snydera, polecam film "The Soviet Story" - jest na YT. Ale to jak będziesz miała dobry nastrój, bo ciut szokujący.
UsuńMam ten sam problem, a przyczyna tkwi chyba w tym, że wolę zdecydowanie świeżynki niż zależynki:) Kompletnie nie martwią mnie te chomicze zapasy, bo - jak zauważasz - dotyczą głównie miłośników bibliotek, a ja do nich nie należę. Biblioteka krępuje tak zagonionego jak ja człowieka. Podobnie jak wyzwania. Po zapłaceniu kary bibliotecznej dostałam szczepionkę odpornościową na tę instytucję, a do wyzwań przestałam się zgłaszać. Czytanie ma być absolutną przyjemnością! :-D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą co do wyzwań, także nie biorę w nich udziału. No chyba, że jest to moje wyzwanie. Tak patrzę na te moje kniżki i widzę tyle świetnych tytułów, że aż mnie skręca, że coś ważnego tracę! Chciałabym mieć możliwość kupowania na bieżąco, a często jest tak, że jakiś tytuł mnie przyciąga postanawiam go sobie kupić w ramach prezentu (bo już nie ma książek wypłatek-portfel zamknięty buuu), a potem jak przychodzi ten czas, to ja już mam chrapkę na inną książkę. Myślę, że nawet gdybym miała taką możliwość do biblio i tak bym zachodziła, bo nic mi nie zastąpi tej adrenaliny podczas wizyty tam. Co jest na półkach. Co uda mi się upolować i jednoczesny spokój w sercu:) Zdarza mi się przetrzymać książki, ale kary jeszcze nigdy nie zapłaciłam. Się ma znajomości hihi
UsuńNiezłe kąseczki masz na półce. Szczygiełek, zacznij od Szczygiełka :)
OdpowiedzUsuńSpośród tej dwudziestki do jednych tytułów ciągnie mnie mniej do innych mocniej i do Szczygiełka aż mi się serce rwie. Podobnie jak do Czarnobylskiej:)Ot zestawienie.
UsuńMam to samo z książkami z własnej półki. A mimo to kusi mnie by chodzić do biblioteki, czy kupować nowe. A te moje stoją i czekają na lepsze czasy... W tym roku postanowiłam dać im szansę, bo też mam fajne książki na półkach, które bardzo chciałam przeczytać. Inaczej by tam nie trafiły:>
OdpowiedzUsuńHa! Trochę mnie ubawiło, że Twoje posty zmieniają się po czasie same;D Czary mary jakieś:D
Pozdrawiam ciepło!
Niechaj 2013 rok będzie rokiem czytania własnych książek. E tam rok Gierka (pomysł pierwsza liga hihi). A moje posty się zmieniają same. Tak tak:) Zrobiło się tak przed chwilą. Wcześniej na długości całego tekstu była ta sama czcionka, wielkość i kolor. Przed chwilą jak weszłam w jednym miejscu od dotyka on najsilniej do końca akapitu nie dość, że zmienił się kolor czcionki, sama czcionka, to jeszcze wielkość rzeczonej była raz duża raz mała. Czary mary jakieś:D
UsuńDużo fajnego czytania. Podchwycam pomysł;) Mam mnóstwo książek i część oczywiście zawsze odkładam na zaś. No i czekają w kolejce jak do specjalisty, he he. Teraz już mnie nie będzie stać na książki nowe, więc problem rozwiąże się sam:)
OdpowiedzUsuńTak pomysł fajny, podkradłam go od Mag:) U mnie też czas swobodnego kupowania książek w ramach książek wypłatek dobiegł końca. Tylko, że u mnie to nieczytanie własnych zasobów wiąże się bardziej z nałogiem bibliotecznym. Biblioteczne mają pierwszeństwo, a jak już tam wejdę, to choćbym nie wiem jak się starała nie wyjdę z pustymi.:)
UsuńZ tych zależynek koniecznie Aleksijewicz przeczytaj! ;)
OdpowiedzUsuńChyba zrobię sobie podobne postanowienie, bo książek własnych prawie w ogóle nie czytam, nad czym ubolewam...
Aleksijewicz jest na pierwszym miejscu tylko sobie zrobię przerwę na przynajmniej jedną książkę, która nie jest reportażem. Żeby nie czytać tak raz za razem. Ja nie wiem dlaczego tak jest, że nie czytamy własnych książek:)Dziwne to zjawisko!
UsuńTyle dobrych książek na tej półce, że nie warto gdzie indziej sięgać
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNie wiesz nawet jak wiele takich stosików sobie przygotowałam i jak mnie męczą książki zaległe na półkach. Męczą w sensie spać nie dają
OdpowiedzUsuńkevin durant shoes
OdpowiedzUsuńjordan retro
off white clothing
balenciaga shoes
yeezy boost 350 v2
yeezy shoes
bape outlet
jordan 4
balenciaga shoes
curry 7