"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann
środa, 23 lutego 2011
Hieny przebrzydłe! :(
O kradzieży obrazów i mienia Jerzego Nowosielskiego dowiedziałam się z Wydarzeń Polsatu, potwierdziły to Fakty. Zmobilizowało mnie to do tego by w końcu ogarnąć moim małym mózgiem kwestie dodawania zdjęć na bloga,bowiem co jak co ale zdjęcie jednego z dzieł pana Nowosielskiego znaleźć się musi przy okazji wpisu na temat. I udało się uff:) Ale nie o to, nie o to. Smutno mi już od poniedziałku odkąd dowiedziałam się o śmierci Nowosielskiego, teraz jest mi i smutno i gniewnie jakby.
W pierwszej chwili jak usłyszałam o kradzieży dzieł z domu...pierwsza myśl jaka przyszła to morderstwo innego polskiego malarza Zdzisława Beksińskiego, zimno mi się od razy zrobiło na wspomnienie jego syna Tomasza Beksińskiego, który popełnił samobójstwo. Tomasz przejawiał tendencje samobójcze od wczesnej młodości. W rodzinnym Sanoku jako nastolatek porozwieszał na murach klepsydry z datą śmierci. Uwielbiał twórczość Rolanda Topora i "Lokatora" Polańskiego. Trzymał w skrytce za płytami i filmami ludzki ząb podobnie jak bohater filmu. Nieodżałowany tłumacz tekstów i filmów Monty Pythona, głos radiowej Trójki (pamiętam go z późnego dzieciństwa, tato słuchał namiętnie a ja się chyba trochę tego głosu bałam) popełnił samobójstwo (poprzez zażycie leków) w Wigilię 1999 roku. Makabryczna data!
6 lat później jego ojciec Zdzisław Beksiński w nocy z 21 na 22 lutego (o rocznica) został zamordowany przez syna człowieka, który pracował dla artysty jako tzw. złota rączka. Powód? odmowa pożyczki. Morderca zadał 17 pchnięć nożem. Żona pana Zdzisława a mama Tomasza zmarła po bardzo długiej ciężkiej chorobie.
Czy to nie za dużo jak na jedną rodzinę? Przychodzi mi do głowy pytanie: co takiego zadziało się w tej rodzinie wcześniej, że miało to takie konsekwencję w teraźniejszości. Czy Tomasz podążył za kimś. Dlaczego nie chciał żyć? Takie rzeczy nie dzieją się w rodzinie bez powodu. Skojarzenie z Hellingerem? jak najbardziej.
Miało być o Nowosielskim a wyszedł tekst o Beksińskim. Może dlatego, że zawsze było mi blisko do obrazów pana Beksińskiego. Miałam w domu piękny album, potrafiłam go smakować godzinami (czy to mi nie narobiło bałaganu w nastoletniej wtedy głowie nie wiem), kilka lat potem zobaczyłam te obrazy na wystawie we Wrocławiu. To było wydarzenie!
Przed chwilą w ramach resetu zaszłam na mój ulubiony blog pana Remigiusza Grzeli. Czytam a tam wpis o Nowosielskim, o kradzieży i wspomnienie o Beksińskim. Dziwić mnie to nie dziwi, bo to dotyka po prostu, nie można tego faktu nie skomentować, ale koincydencja myśli i skojarzeń sympatyczna... wbrew smutnemu tematowi:))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Też miałam podobne skojarzenia. Smutne to.
OdpowiedzUsuńDo tej pory miło wspominam wystawę prac Nowosielskiego w Zachęcie w 2003 r. Była wspaniała. Pozostała mi po niej pamiątka w postaci zakładki do książek z fragmentem "Pływaczek";(