"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann
niedziela, 20 lutego 2011
Wielki błękit w mikro wymiarze:)
Walczę z materią świata blogowego:) Nie jest to takie proste jakby się wydawało;) Ale zachowuje spokój. Ilość endorfin, które wygenerował wczoraj mój mózg trzyma mnie nadal kilka centymetrów ponad ziemią:) Co wczoraj obudziło moje uśpione endorfinki zapytacie (albo i nie) otóż na początek basen. Basen z założenia cotygodniowy. Taki mamy plan, póki co normę wyrabiamy:) Trafiliśmy wczoraj w moment względnej pustki na basenie. Tory pustawe, rozwrzeszczanych dzieciaków, spoglądających spod byka nastolatek i zuchwało patrzących nastolatków także ilości detaliczne, słowem raj.
Przez godzinę pływałam sama na torze. Ehh jak bosko! można było spokojnie pływać na pleckach, wymachiwać rękami radośnie, tracić kierunek i w nikogo nie wpływać:) cudnie i powabnie. Woda ciepła, aksamitna (chyba musieli wlać jakieś niesamowite ilości chemii rozmiękczającej wodę) niemożliwym jest żeby woda przybrała formę aksamitu. W jacuzzi także pustki. 2 godziny absolutnego odlotuuuu. Czułam się taka opływowa:)
Po wysuszeniu naszych opływowych ciał przenieśliśmy się na piętro w celu spożycia posiłku (nie drogiego co nie jest bez znaczenia) ależ to smakowało. Po powrocie do domku drzemeczka. Musiałam dać ciału w kość. Nie zdarza mi się drzemać w ciągu dnia:) a wieczorem impreza-domówka z pysznym jedzonkiem i radosnymi dźwiękami i mruczącym kotem na kolanach, chusteczką, katarem i piekącymi oczami-czyli zestawem koto-alergicznym:) Tak to był miły dzień, możecie mi zazdrościć-start:))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie zazdroszczę. Teraz też urządzam sobie piątkowe baseny. Po powrocie zestaw kocio-psi. Tyle, że niealergiczny. Za to pewnie tak samo kochany. Oj, byle do następnego piątku! :)
OdpowiedzUsuń