"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann

niedziela, 1 maja 2011

Post bez tematu, czyli o tym jak mnie gdzieś nie będzie, sprzątaniu i pewnej "Stopie":))


Muszę się pożalić:(
Tak sobie kilka dni temu myślałam jakby tu spędzić ten długi majowy weekend. Wielkiego wyboru nie było już na starcie, więc umyśliłam sobie jadąc rowerkiem do pracy, że przecież możemy wybrać się na koncert majówkowy do Wrocławia! Tak to jest myśl!

 Pamiętałam, że w jednym dniu na jednej scenie pojawią się aż trzy dla mnie ważne kapele: "Hey", który ukochałam sobie szczególnie po ostatniej płycie, "Dezerterek" moja młodość durna i chmurna i panowie Waglewscy jako Tworzywo.
 Ehh jakże się ucieszyłam!
Niestety moja radość nie trwała zbyt długo, bo szybko okazało, że akurat moi ulubieni wykonawcy wystąpią 3 maja:(  A 3 maja to mąż mój sam gra swój koncert nieopodal mojego miasta i niestety moja prywatna "gwiazdka rocka" (hihi) nie może mnie zawieźć do Wrocławia, bawić się przednio tam ze mną i do domku ze mną na pokładzie autka powrócić:(( Nosz cholerka czemu, ach czemuż to akurat tego 3 grają? Wystarczyło by delikatne przesuniecie na 2 maja i świat dziś prezentowałby się dużo lepiej:(

A tak jestem smutna i zła, dodam jeszcze, że jestem także w posiadaniu dyskretnego PMS-u i zupełnie niedawno stoczyłam nierówną walkę z bólem głowy. Niekontrolowane fale złości zalewają mój mózg co czas jakiś, więc postanowiłam przekierować ów złość na sprzątanie i adaptację stolika po komputerku, na stolik wielofunkcyjny. Zabrałam się więc do sprzątania z wielkim zapałem. Jako, że taki zapał nie nawiedza mnie zbyt często, sprzątanie dzisiejsze powinno nosić miano: odgruzowywanie:))
Powoli, sukcesywnie, fragment po fragmencie odkrywałam, że tzw. salon ma panele a pod stertą szpargałów, gazet i książek w nieładzie kryją się różne meble. I niech Was nie zwiedzie fakt, że tydzień temu były przecież święta, a w święta się sprząta...nie, nie. My w tym roku programowo nie sprzątaliśmy, wielkanocne śniadanko spożywając w piżamach, szukając w szale tych jajek co to się gdzieś zaplatały w ogólnym nieładzie:)
Jako, że u nas nie może być normalnie, świąteczne sprzątanie odbyło się znienacka (bo z nacka to już nie to) dziś. Bo taką miałam akurat wenę! Wyprałam także wszystkie zasłonki, obrusiki i kapy na łóżko! (wydarzenie to trzeba chyba odnotować w kalendarzu, jako rzadko spotykane zjawisko hihi)

W pewnym momencie myślałam, że nigdy nie skończę. Kurz mnie udusi, a ja przecież okna otworzyć nie mogę, ponieważ cierpię na najprawdziwszą w świecie fobię pszczołową, osową, trzmielową itp. I oczywiste jest, że jak tylko otworze okno, to wszystkie owady w okolicy przylecą akurat do mnie. Normalnie całeee roooje!! Fobia jest jeszcze straszniejsza, od bodźca ją wywołującego!

I jak już traciłam siłę i wiarę w sensowność wykonywania  tej jakże przeze mnie nielubianej czynności przypomniałam sobie o pewnej płycie przy, której mieszkanie sprząta się niemalże samo! Włączyłam ją i przy numerze 7 miały miejsce w gruzach dzikie harce taneczne. To jest chyba najbardziej energetyczny numer świata, a jak się go słucha bardzo, bardzo głośno i do tego skacze, biega w kółko i śpiewa, to potem już można nie tylko dokończyć sprzątanie, ale i góry przenosić!

A oto ten tajemniczy numer:

http://w634.wrzuta.pl/audio/3agVf3yITr0/voo_voo_-_nim_stanie_sie_tak

Od wczoraj myślę dużo o moim najkochańszym Voo Voo, ponieważ właśnie wczoraj z radyjka dowiedziałam się, że perkusista zespołu (wspomniany na końcu numeru Piotr "Stopa" Żyżelewicz)  po wylewie walczy o życie w szpitalu. Smutno!!!
 Pewnie dlatego takie emocje mi towarzyszyły podczas tego szału tanecznego, który mnie nawiedził. Połączenie euforii z dziwnym wzruszeniem.
 Może to zadziała tak, że jeśli kilka osób odsłucha tego utworu i choć trochę się przy nim pogibię, to wytworzona pozytywna energia doleci do pana Piotra i doda mu sił w walce?
 Umówmy się, że tak to zadziała:))

P.S Mag! to do Ciebie. Zapewne będziesz we wtorek na tym koncercie. I zapewne po powrocie zamieścisz relację z owego wydarzenia. Wiedz moja droga, że tym razem nie przeczytam tego posta. Rozumiesz dlaczego!:)
Pozdrawiam wszystkich majówkowo z lśniącego czystością pokoiku, po kosmetycznych zmianach:)

9 komentarzy:

  1. Mam podobnie,gdy mnie złość swą falą zalewa,biorę się za sprzątanie :)
    Pozdrawiam cieplutko,majowo,choć za oknem pada grad...

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, ja też sprzątam dopiero teraz, a nawet wczoraj dywany z pralni przyniosłam. A gibię się, trenując Zorbę, bo wakacje w tamtejszym ciepełku mi się szykują. Jeszcze dwa dni wolności! Wesołej majówki! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No ,że też-papryczka, Ty wsiadaj w pociąga i przyjeżdżaj na majówkę jutro! Happysad grają! No weeeź, no przyjedź. Ja zaraz wyłażę, bo happysad napisali,ze dzisiaj do Wro przyjeżdżają i maja zamair sie na mieście bawić, a ja wiem chyba gdzie :) Tu masz maila do mnie magdalena.wolowicz@gmail.com. Napisz, to wymienimy się numerami telefonów. Eeeej, fajnie by było sie poznać ! A relacja- hmmm...nie wiem, czy będę w stanie pisać o takiej dawce emocji ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mag- może i bym nawet przyjechała,jak bym bardzo się zaparła tylko po pierwsze dojazd pociągiem z Zielonej Góry do Wrocka, pomimo tego, że to tylko odległość 150km trwa ponad 4h.
    I jest zdaję się tylko jeden po południu albo expres bladym świtem (drogi jak cholera) i jeśli już bym się zdecydowała to wybrałabym jednak 3 maja (z Happysadami się widziałam pod koniec marca)a wtedy pojawia się problem żeby jakoś wrócić. W środę do pracy, a z pociągami kiepsko. Więc nie da rady! chyba, że nagle się okaże, że jacyś znajomi jadą we wtorek i wracają wieczorkiem. Ale na to nie liczę:((( Jestem tak zła, że nie wiem co! Fajnie byłoby się poznać, oj fajnie:)

    Baw się dobrze i myśl o mnie:) A jak spotkasz Chłopców z Happysadów to uściskaj ich od Papryki z Zielonej Góry i zaocznie od Irka i Ani:)))

    książkowcu: wakacje w Grecji ehhh zazdraszczam!! Mi się marzy Chorwacja. Miłego wypoczynku!

    Evita-gdzie to grad pada!?

    OdpowiedzUsuń
  5. Papryczko-chłopaki uściskane. Kuba tak ciepło o Tobie mówił :). Nie miałam pojęcia,że oni tacy imprezowi, o 3-ciej wyleźliśmy z Kultowej, a oni zaraz próbę mają :). Szkoda, że się nie udało, ale za rok też jest majówka :) A ja dzisiaj na moje ukochane Strachy zaraz pędzę :) Pozdrawiam serdecznie i majowo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mag dzięki za pozdrowionka:) pewnie się trochę dziwili, skąd tu nagle we Wrocławiu pozdrowienia z ZG:) Tak Chłopcy są bardzo zabawowi. Oj tak:) W marcu jak byli też impra trwała do trzeciej, a pobyt wcześniej do 5 rano:))
    Baw się dobrze dziś ino się nie zazięb:))

    OdpowiedzUsuń
  7. a to faktycznie kicha z tym trzecim. PMS nie daje się zwalczyć, można go jednakże otoczyc jak wojska Rommla i brać na przeczekanie.
    U nas dziwna sytuacja, pożar miasta (o tym u mnie na Z babskiej perspektywy), a my pół dnia, ingorując, bo przecież daleko i ugaszą (nic z tego, ugasili dopeiro nam pod domem) zrobiliśmy wielkie pranie pościeli obrusów itp, a taki wiatr był, że nawet zdołało wyschnąć. A potem odbyło się gaszenie i nawet się do tej czystej pościeli nie położyliśmy. Nie przebijesz mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. papryczko, wytłumaczyłam Kubie skąd pozdrowienia we Wrocławiu z ZG :))) Ja przy nich wymiękłam, jak wczoraj zobaczyłam Jarka po próbie...Biedaczek. Mieli jechać po koncercie i co? Znowu wylądowali w Kultowej:) Są nie do zdarcia, a Jarka strasznie polubiłam :). Szkoda tylko, że moje ukochane Strachy gdzieś się zapodziały i nawet się z nimi nie widziałam, a człowiek tak się stęsknił :(.
    A może wybierasz się na PP i Happysad do Łodzi w październiku?

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasiu.eire- dziś przeczytałam Twój post o pożarze i faktycznie przebić Cię byłoby trudno! Cieszę się, że wszystko skończyło się dla Was szczęśliwie!! pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń