"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann
niedziela, 12 czerwca 2011
"Festiwal, który wpływa na rzeczywistość" -36 Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Wczoraj zakończył się 36 Festiwal Polskich Filmów Fabularnych. Zmieniła się formuła zmienił się dyrektor artystyczny. Michał Chaciński (kojarzony z Tygodnikiem Kulturalnym na Tvp Kultura) zrobił porządek z korzyścią dla Festiwalu. Tak myślę. Do konkursu zamiast 30 średniej jakości filmów dopuszczonych zostało zaledwie 12 za to wysokich lotów produkcji.
ZŁOTE LWY- trafiły do rąk pana Jerzego Skolimowskiego za "Essential Killing"
SREBRNE LWY- poszły do domu wraz z Jankiem Komasą za film "Sala samobójców"
NAJLEPSZA ROLA ŻEŃSKA PIERWSZOPLANOWA- Roma Gąsiorowska ("Ki" Leszka Dawida)
NAJLEPSZA ROLA MĘSKA PIERWSZOPLANOWA- Marcin Dorociński ("Róża" Wojtek Smarzowski) plus Nagroda Dziennikarzy i najdłużej oklaskiwany film Festiwalu-Nagroda Klakiera:)
NAJLEPSZY REŻYSER- Jerzy Skolimowski ("Essential Killing")
NAJLEPSZY SCENARIUSZ- Jerzy Margański i Greg Zgliński ("Wymyk")
Nagroda Specjalna Jury- "Krzyż i młyn" Lech Majewski
Wyróżnienie specjalne Jury- "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" Antoni Krauze.
Widziałam tylko dwa filmy "Salę samobójców" i "Czarny czwartek" więc trudno mi oceniać:) Osobiście najbardziej nie mogę doczekać się filmu "Róża", bo po pierwsze tematyka, po drugie Smarzowski, po trzecie aktorzy, których bardzo lubię. http://www.filmweb.pl/article/Widzieli%C5%9Bmy+w+Gdyni+%22R%C3%B3%C5%BC%C4%99%22+Wojciecha+Smarzowskiego-74473
Jest na co czekać:)
Cieszę się także na film Grega Zglińskiego. Kilka lat temu obejrzałam jego film "Cała zima bez ognia" i czuje, że nad jego najnowszym filmem "Wymyk" warto się pochylić. Ciekawam bardzo także debiutu fabularnego Bartosza Konopki (tego od dokumentu "Królik po berlińsku-kto nie widział-TRZEBA!). Za " Lęk wysokości" dostał nagrodę za najlepszy debiut. Zagra w nim także Dorociński, co mnie cieszy niezmiernie:)
Ale ale to jeszcze nie koniec nagród!!! Zostały jeszcze dwa równie ważne LWY te PLATYNOWE wręczane wybitnym osobowościom kina za całokształt.
Pierwszy Platynowy Lew powędrował do TADEUSZA KONWICKIEGO.
Niestety nie mógł przybyć na ceremonie ze względu na zły stan zdrowia. Dawno go nie widziałam (ostatnio w filmie dokumentalnym z Holoubkiem i filmie o nim sprzed kilku lat) i w pamięci pozostał mi widok starszego wprawdzie pana, ale jednak jak go ujrzałam na filmie, na którym uwieczniono moment wręczania Nagrody w Czytelniku w Warszawie, to serduszko mi mocniej zabiło i zrobiło się smutno bardzo, bowiem patrząc na tego schorowanego człowieka uświadomiłam sobie, że pewnie już niedługo przyjdzie się nam pożegnać z kolejną wybitną postacią Polskiej Kultury!! Nie ma we mnie na to jakoś zgody:((
Nigdy się wprawdzie nie zaczytywałam w jego prozie, bliżej mi do jego twórczości filmowej i scenariuszowej (i pomyśleć, że Konwicki napisał scenariusze do większości polskich filmów, także tych wybitnych).
Szczególnym uwielbieniem darze film z 1985 roku "Kronika wypadków miłosnych" wg książki o tym samym tytule (Konwickiego rzecz jasna) w reżyserii Andrzeja Wajdy, w którym sam Konwicki zagrał rolę epizodyczną. Nie jest to może najlepszy film Wajdy, ale ja go kocham, uwielbiam i oglądać mogę zawsze i wszędzie!
To film mojego dzieciństwa (nic nie rozumiałam z niego, no bo jak) mojej młodości i mojej dojrzałości. Pomimo tego, że dostrzegam w nim w miarę kształtowania się gustu filmowego wiele niedociągnięć i kuch to jednak pozostaje w odbiorze bezkrytyczna. Jest to odbiór czystko zmysłowy i sentymentalny.
Na Youtubie jest dostępny duży fragment filmu, ale niestety nie można obejrzeć. To jest jedyny fragment jaki można odtworzyć.
W czasach liceum odkryłam film "Salto" w reżyserii Konwickiego. Ehh cóż to było za odkrycie, nie najłatwiejsze w odbiorze. Oj nie:) Ale ta scena tańca powala mnie i dziś.
Jakież tam są dźwięki pana Kilara. Czy ten charakterystyczny bas nie przypomina Wam czegoś?
O Konwickim można by pisać i pisać, podobnie jak o Polańskim, który także wczoraj dostał Platynowe Lwy. Zresztą o Polańskim napisano już chyba wszystko i wiadomo Nóż w wodzie, Pianista itp itd.
Ja mam dwa szczególnie osobiste wspomnienia związane z jego twórczością, a mianowicie film "Nieustraszeni pogromcy wampirów" zanim zobaczyłam na własne oczy znałam na pamięć. Będąc na koloni jakoś to musiało być pod koniec lat 80 albo no 91 cały film opowiedziała nam dziewczyna ze starszej grupy. Jako jedyna go widziała, więc była naszym bajarzem (oczywiście za drobne przysługi czynione przez 11-12 letnie dziewczynki) Ona była w grupie starszej mogła mieć z 15/16 lat różnica wieku wtedy nie do przeskoczenia. Była naszym guru (nosiła glany i skórzaną kurtkę). I na życzenie opowiadała zebranej grupie kadr po kadrze. Dość umiejętnie budując napięcie. Rany jaka to była frajda i jakie emocje! Gorzej, że jak już udało mi się ów film w końcu obejrzeć, nic nie było mnie w stanie zaskoczyć. No ale coś za coś:))
A drugie wspomnienie to książka, którą przeczytałam w późnym dzieciństwie, która wywróciła mój świat do góry nogami.
Niewiele z niej wówczas zrozumiałam. Rzecz jasna największe wrażenie zrobiły na mnie fragmenty dotyczące seksualnych podbojów młodego Romka hihi (tato jak się zorientował, że podczytuje książkę, schował ją, ale na nic się to zdało). Po wielu latach przeczytałam ją jeszcze ze dwa razy i zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, czytałam z pasją, z uśmiechem, a opisy mordu ukochanej Polańskiego Sharon Tate przez bandę Mansona spowodowały bezdech i paraliż (Tate była wtedy w zaawansowanej ciąży). W mojej malutkiej główce mi się to nie mieści...nadal:(
To co się działo z Polańskim potem po tym dramacie przyprawia mnie o ciarki nawet teraz. Niemniej jednak książkę polecam:)
Tak przy okazji link a propo Tate i wydarzeń z 9.08.1969 roku (znalazłam przed chwilą)
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,7248986,Kobieta__ktora_zabila_Sharon_Tate.html
I tym pozytywnym akcentem zakończę może ten post. Dobranoc:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Też oglądałam tylko "Sale samobójców" i chętnie obejrzałabym 'Różę'. A tak w ogóle to świetną napisałaś relację z festiwalu :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też nie mogę się doczekać "Róży", uwielbiam Smarzowskiego!
OdpowiedzUsuńJak napisałaś o Konwickim, to mi na chwilę dech z żalu odjęło. wiem ,ze jest chory, ale jakoś tak mam nadzieję, że jeszcze nie przyszedł jego czas. Ja z kolei bardziej cenię go jako pisarza- uważam, ze jego książki to arcydzieła i wcale nie chodzi mi o "Małą apokalipsę".
A z innej beczki- udanego festiwalu. Zazdroszczę,że ach!