Rany jak ja lubię chodzić do biblioteki!
A teraz kiedy półki z literaturą polską przeżywają prawdziwy renesans, radość z odkrywania książek, których nie można było uświadczyć przez ostatnie pół roku (a teraz nagle wszystkie wróciły) jest ogromna:) Tym razem jest wszystkiego po troszku:
Od góry:
1) "Domek trzech kotów" Marek Nowakowski. Przeczytałam o tej książce u Mag, a poza tym ostatnio odłożyłam starszą książkę tego autora, więc teraz to prawdziwy łup jest!
2) "Panienka z PRL-u" Jolanta Wachowicz-Makowska. Siedzę w temacie po uszy. Miło mi:) Ale, ale tą książkę przeczytałam w 2007:( Może przeczytam jeszcze raz?
3) "Ludwig" David Albahari. Znam wcześniejszą książkę tegoż autora "Mamidło", zrobiła na mnie duże wrażenie. A poza tym mam zaufanie do tej serii (W.A.B Don Kichot i Sancho Pansa).
4) "Nieboskie Buenos. W pogoni za tangiem" Marcin Miszczak. Wygrzebałam ją na półkach na szarym końcu biblioteki, gdzieś pomiędzy literaturą podróżniczą, a geografią. Książka oparta na blogu, o tym samym tytule. Przepięknie wydane maleństwo. Nastąpił pomiędzy mną a książką proces chemiczny. Musiałam ją zabrać ze sobą:)
5) "Niedziela, która zdarzyła się w środę" Mariusz Szczygieł. Pierwotne wydanie z 1996:)
6) "Pandrioszka" Krystyna Kurczab- Redlich zbiór reportaży z terenów byłych Republik Radzieckich. No ciągnie mnie w tamtym kierunku, a telewizyjny cykl dokumentów "Szerokie tory" Barbary Włodarczyk ciekawość jeszcze bardziej rozbudziła:)
Kilka książek musiałam odłożyć.
I wizyta w Antykwariacie baaardzo owocna:)
Igor Newerly- 8zł
Katarzyna T. Nowak- 8zł
Magdalena Samozwaniec-uwaga!- 3zł!!
Za wszystko zapłaciłam jednak mniej, bo tylko 14zł. Za 3 zupełnie nowe książki! Ale radocha! Chciało by się zakrzyknąć "nowiuśkie koszule" hihi. Zapłaciłam tyle, ile miałam w portfelu. Bardzo dziękuje za wyrozumiałość:)
Obiecałam, że jak już będę obrzydliwie bogata, przyjdę, kupię bardzo dużo książeczek i nie będę się targować!
Dziękuje za uwagę:)
A ja bibliotek nie lubię. Że nie zdążają, a może nie mają pieniędzy, to jedna sprawa. Po drugie - dobre książki wolę mieć. Jeśli okaże się kiepska, szukam jej nowego domu. Za "Niedzielą..." Szczygła się rozglądam, bo autor przesympatyczny. "Pandrioszkę" też mam na liście. Miłej niedzieli wśród książkowych przyjaciół.:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że w Twoich bibliotecznych zdobyczach dominują polscy autorzy :) w sumie nie za bardzo mi znani :/ (o wstydzie, znam tylko jednego!) Ja walczę ze sobą za każdym razem, gdy przechodzę obok biblioteki. Ostatnio jednak nasza miejska b. organizuje zajęcia dla dzieci, więc moja Ania prowadzi mnie tam obowiązkowo. A kiedy ona się bawi, ja nie mam innego wyjścia, jak zrobić przejście między półkami. Ostatnio rozbroiła mnie wypowiedź znajomej: "w tej naszej bibliotece nic nie ma". Hmm... ja zabrałabym sobie połowę zbiorów do domu. Może chodzimy do innej biblioteki? :P
OdpowiedzUsuń"Pandrioszka" i "Kasika Mowka" świetne! Te zdobycze z antykwariatu wyborne!
OdpowiedzUsuńTa "Kasika Mowka" za mną chodzi od pewnego czasu, chętnie bym też przeczytała, a i Madzią Samozwaniec bym nie pogardziła... Pięknie się obłowiłaś w tym antykwariacie :) I to tak tanio, zazdroszczę, zwłaszcza teraz, kiedy u mnie finansowa posucha i jestem na przymusowym odwyku od kupowania książek, już od dobrych dwóch miesięcy :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za wizytami w bibliotekach, wolę księgarnie...
OdpowiedzUsuńŁupu z antykwariatu ogromnie zazdroszczę! Za taką cenę to jakby za darmo:)
OdpowiedzUsuńGdzie można znaleźć taki świetny antykwariat?:)
OdpowiedzUsuńPisany inaczej- księgarnie:)? Czyżbys był rentierem:)?
OdpowiedzUsuńPapryczka- pisz, gdzie ten antykwariat:) (pewnie w innym województwie niż ja)>
Iza i Inulec- ten antykwariat jest w Zielonej Górze:) Ale jest tylko w moim mieście jeden godny uwagi. Jest wprawdzie jeszcze drugi, ale tak zagracony, że na samą myśl, że miałabym tam grzebać, robi mi się słabo:)
OdpowiedzUsuńksiążkowiec i pisanyinaczej- ja też lubię księgarnie i pewnie gdybym mogła kupować częściej książki, to biblioteka już nie byłaby dla mnie aż tak ważna. Wizyta w księgarni częściej mnie zasmuca, ponieważ widok tych wszystkich książeczek, których nie mogę zabrać nawet na troszkę mnie dołuje, a w bibliotece chodzę sobie między tymi książkami i wybieram. To nic, że muszę oddać:) Uwielbiam ten czas dla mnie w bibliotece. To miejsce mnie uspokaja i jednocześnie podnieca:)
Poza tym moja biblioteka główna jest nieźle zaopatrzona;))
naia- Kasię Mowkę już miałam kupić wcześniej, ale wybierałam coś innego. W końcu przyszedł czas i na nią.Widocznie czekała na mnie:)
Też się cieszę z tych łupów jak dziecko, zwłaszcza, że mam szlaban na kupowanie do odwołania:) Tak naprawdę te 14zł powinnam zostawić na tzw. artykuły pierwszej potrzeby:)No, ale się nie dało!:))
sardegna- jest dużo polskich książek, bo tak jak pisałam nagle półki z literaturą polską przeżywają odrodzenie. Jest cudownie duży wybór:) tak naprawdę to z tych autorów, to znam tylko Szczygła i Nowakowskiego, a reszta to przypadek. Ale z doświadczenie wiem, że takie przypadki owocują często w odkrycia:)
Isabelle i kolmanka- noo to się nazywa łup nad łupy! Faktycznie jak za darmo:) i do tego te książki są absolutnie nowe, sprzed kilku lat. Sprawdziłam, że Newerly jest owszem dostępny na allegro za 5zł, ale stare, rozpadające się wydanie:))
ja uwielbiam swoją bibliotekę w rodzinnym mieście (Boże jaki szyk zdania- polonistka za 3 grosze ;)- to dzięki kochanym Paniom Bibliotekarkom miałam wszystkie nowości. Zamawiały mi to co chciałam i zawsze miałam książki spod lady :) Teraz już do bibliotek nie chodzę, bo za dużo książek nowych wychodzi, które chcę zrecenzować, ale na starość nadrobię klasykę :) W sumie role się teraz odwróciły, nie wszystkie książki zostawiam sobie na półce, a jak tylko jadę do domu, to robię prezent mojej ukochanej bibliotece. A tak poza tematem- jeszcze czytam tę Ritę Baum,ale ona już dla Ciebie zarezerwowana, więc jeszcze o cierpliwość proszę. :)
OdpowiedzUsuń