"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann

środa, 17 sierpnia 2011

"Lasem jedzie transport wołań..." dokument "Dworzec Gdański"... Odjazd 68

 "Jadą krajem imiona, a dokąd tak jechać będą, a czy kiedy wysiędą, nie pytajcie, nie powiem, nie wiem" W. Szymborska "Jeszcze".


Stoi na stacji lokomotywa...lokomotywa na torach Dworca Gdańskiego stoi...stoi i czeka, czeka, aż wsiądą wszyscy podróżni, mający w rękach bilet w jedną stronę i dokument podróży oświadczający, że od tej chwili nie jest się już obywatelem Polskim. Jest rok 68, może to jeszcze marzec, może kwiecień...Odjaaazd! Pojechali:(

Kilka dni temu dzięki uprzejmości Kino Polska dane mi było obejrzeć dokument Marii Zmarz-Koczanowicz "Dworzec Gdański" współtwórczynią filmu jest Teresa Torańska, która wybrała się w podróż do Aszkelonii izraelskiego kurortu, nad Morzem Czarnym, do którego regularnie podążają Żydzi, podążają ku spotkaniu, spotkaniu z takimi samymi jak oni. To ci sami ludzie, którzy w 68 roku zostali wygnani z gomułkowskiej Polski. Przybywają z różnych stron świata. Jedni muszą pokonać drogę daleką, przybyć aż z Ameryki, Anglii, Danii, Szwecji, a inni odbyć podróż w obrębie swojego kraju Izraela. Spotykają się, żeby wspominać, wspominać po polsku.

Teresa Torańska przeprowadziła kilkanaście rozmów z uczestnikami zlotu. Od wyjazdu (ucieczki, wygnania) z Polski minęło 37 lat. 
Spłakałam się kilka razy. Niemożliwością jest się nie wzruszyć na widok pięknej kobiety Ilany Edgar,
 która na pytanie jak to wtedy było, w marcu 68 roku, nie jest w stanie udzielić odpowiedzi. Płaczę...płaczę tak, jakby wyjechała wczoraj. Chociaż czuję się już Izraelką, to w sercu jest Polką, więcej ona jest Polską! Jak sama mówi wszystko ma polskie. Polskie kołdry (podzieliła puch na kilka mniejszych kołder, korzystają z nich córki), polskie dywany i polskie serwetki wyciągane tylko na specjalne okazję, żeby się nie rozpadły od zbyt częstego prania.
-minęło 37 lat (mówi Torańska), a Ty nadal płaczesz?
No i weź tu się człowieku nie rozpłacz!

I jak już zaczęłam płakać, tak już zostałam taka osmarkana. 

Józek Zorski wspomina, że w 68 roku musiał rozstać ze swoją polską nianią Florcią. Rozstanie to było, tym boleśniejsze, że niania była niemalże członkiem rodziny. Opiekę sprawowała już nad kolejnym pokoleniem. Rozmówca wspominał, że traktował nianię jak swoją babcię. Babcię przyszywaną, bo dziadkowie ze strony jego matki zginęli w Oświęcimiu,  a ze strony ojca zostali rozstrzelani. 

Florentyna Nowak z Józkiem i Heleną Zorską

Józek Zorski opuszcza Polskę...

Josef Zorski dziś
No i weź tu się człowieku nie rozpłacz!

I:

Po wyjściu (z aresztu), kiedy zacząłem szukać pracy, przyjęto mnie do fabryki nadajników telewizyjnych, gdzie zresztą dyrektor techniczny pierwszą rzecz, co mi powiedział, bo ja zacząłem, że wychodzę z więzienia, to on mi powiedział: Mało mnie to obchodzi. I mnie zatrudnił. W pewnym momencie się rozeszło w fabryce, że jest Żyd, który wyjeżdża do Izraela (...) Ostatniego dnia żegnałem się z ludźmi i pamiętam doskonale - ten szef wydziału, który mi powiedział wtedy: Mam nadzieję, że kiedyś będziesz mógł wrócić. /Włodek Kofman/

Włodek Kofman w 68 roku

Włodek Kofman dziś

Ten dorosły mężczyzna mówiąc ostatnie zdanie rozpłakał się,  a ja wraz z nim. Inny ze łzami w oczach wspomina pierwszy dzień rodziny w Tel Avivie, kiedy to z kilkoma dolarami  w kieszeni na piechotę udali się do innej dzielnicy nieznanego im miasta, spotkać się z polskimi przyjaciółmi, którzy przyjechali wcześniej. Szli i szli, aż spotkali kobietę, która ciekawa była skąd przybyli i dokąd zmierzają. Na wieść, że wyprawa czeka ich daleka zasugerowała taksówkę, głowa rodziny upierała się jednak, za tym, żeby przemierzyć tę trasę na nogach. Co zrobiła owa pani? Wręczyła im pieniążki i to nie małą sumkę, a na pytanie komu mają oddać, pani odrzekła: następnym, którzy przyjadą...
No i weź tu się człowieku nie rozpłacz!

I:

Pamiętam słowa żołnierza WOP-u, czy kogoś, kto sprawdzał paszporty. Sympatyczny, młody człowiek. Otworzył nasz przedział i powiedział - to pamiętam wyraźnie: Co to, dzisiaj cała Polska wyjeżdża?! /Josef Zorski/

Na komendzie miejskiej, kiedy oddawałem swoją książeczkę wojskową, major, który otworzył książeczkę zaczął czytać moje nazwisko... Tutaj chcę zaznaczyć, że mój ojciec zmienił imiona swoich rodziców, żeby nie były one zbyt obce. Major zaczął czytać: Józef Zorski, syn Zygmunta; Zygmunt, syn Rozalii i Jana... Jak was, cholera, rozpoznać?! - zwrócił się do mnie. /Josef Zorski/


Nasze 20-te urodziny... Myśmy nie wyprawiały urodzin. Kto pamiętał - przychodził. Mama robiła nam kanapki w kuchni i płakała, więc spytałyśmy i mama powiedziała, że jak ona kończyła 20 lat, to właśnie getto się otworzyło, a na nasze urodziny wyrzucają nas z Polski. /Eva i Freda Rozenbaum/

dwudziestoletnie siostry Rozenbaum

jedna z sióstr dziś

Mój płacz kończy obrazek, która ściska mnie w gardle...grupa kobiet żegna się w Aszkeloni. Stoją w kręgu, przytulają się, płaczą, śmieją się i śpiewają: "nie płacz kiedy odjadę, sercem będę przy tobie..."

No i weź tu się człowieku nie rozpłacz!

Nie było w nich nienawiści do kraju, który ich wygnał, jedynie żal i jakieś takie poczucie pustki nie do zapełniania, niekompletności. Wielu udało się ułożyć sobie życie na nowo, dla wielu otworzyły się nowe perspektywy i szanse, na które nie mieli by najmniejszych szans w zniewolonym państwie. Tyle dobrego. Jednak należy pamiętać, że nie wszyscy przeszli przez tą wyprawę na obcą ziemię suchą stopą, niektórzy się potknęli, upadli i już nie wstali:(

Wszystkie nocne dokumenty były o tematyce żydowskiej. Był więc krótki filmik o trójce młodych ludzi: Polce, Niemcu i Żydówce, którzy spotykają się by odtańczyć wspólny taniec w Izraelu, była także historia rodziny, w której każde pokolenie było w jakiś sposób wypędzane. Najpierw najstarszy z rodu, został wysłany na Sybir, syn,  opuścił kraj w 68 i dopiero najmłodsze pokolenie wyjechało z kraju rodziców dobrowolnie na studia.
 Spotkałam też panią, która wspominała jak po przyjeździe do Wiednia, do miasta przystankowgo, z całą rodziną wybrali się na targ i zakupili za wszystkie pieniądze pomarańcze, grejpfruty i banany. Złaknieni witamin, po polskiej zimie zjedli wszystko w hotelu, na stojąco w płaszczach...

Byli i  tacy, którzy zazdrościli wyjazdu. Nie jeden Polak chciał opuścić kraj, w którym się żyć nie dało, ale co innego opuścić kraj z wyboru, a co innego zostać wypędzonym, tylko dlatego, że jest się POLAKIEM żydowskiego pochodzenia! Nadal nie mieści mi się to w głowie! nadal dostaje szczękościsku na widok Gomułki przemawiającego do ludu.BRRR!

http://wyborcza.pl/51,75480,3193920.html?i=0  pod tekstem ponad 200 komentarzy. Spojrzałam na nie wybiórczo. Trochę się bałam...nie wczytywałam się. 

"Dworzec Gdański" wstrząsający dokument na Kino Polska będzie można obejrzeć jeszcze w piątek 19.08 o 0.15 i w poniedziałek 22.08 o bagatela 04.15!:) Jeszcze pewnie będą go powtarzać.

Na ten temat pisałam już w poście marcowym: 
Kto ma chęć. Zapraszam:)

Tak przy okazji chodzi za mną "Początek" Szczypiorskiego ostatnio. Już dwa razy książkę miałam w ręku w bibliotece, ale za każdym razem odkładałam, bo przecież tyle jest książek jeszcze nie przeczytanych. Ale chodzi za mną, chodzi. I przypomniał mi się Teatr TV "Piękna pani Seidenman" z Jandą i Zapasiewiczem.


czyż nie są piękni?



3 komentarze:

  1. No i weź tu się nie porycz...Dlatego ja raczej stronię od tych tematów, choć dobijam się tematyką rwandyjską. Wiesz, ciężko wczuć się w sytuację tych ludzi, tyle stracili, a my co? Żyjemy sobie jak u Pana Boga za piecem, a o empatię w naszych czasach ciężko, choć ja to tam ryczę nad wszystkimi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mag- właśnie przed chwilą załapałam się skacząc po programach na powtórkę dokumentu i przy opowieści o spotkanej kobiecie, która dała pieniądze na taksówkę znów się razem z opowiadającym historię panem poryczałam. Czytając na ten temat nie wzruszam się aż tak bardzo, dopiero jak widzę emocje na twarzy tych ludzi, kiedy przestają mówić, bo głos im więdnie w gardle i walczą żeby nie płakać. Nic się nie da ukryć. Te łzy mówią wszystko. No nie mogę wtedy płaczę razem z nimi.
    Ja ogólnie nie wzruszam się dość łatwo, raczej wybiórczo. To jest dziwne, bo mnie bardziej wzruszają dokumenty związane z Holocaustem, czy właśnie z marcem 68, niż programy dotyczące dramatów współczesnych. Inaczej: pewnie podczas oglądania dokumentu np: o dzieciach głodujących itp pękłabym, ale istnieje takie prawdopodobieństwo, że w ogóle nie zatrzymałabym się na tym programie, natomiast tematyka żydowska przykuwa moją uwagę zawsze. Dziwne, to dziwne. To taka jakby wybiórcza empatia. Sama tego nie rozumiem:)
    No nic wracam do Planete. Leci dokument o II wojnie światowej i o Sikorskim:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Papryczko, Znalazlem Twojego bloga przypadkowo szukajac w sieci filmu Dworzec Gdanski 68
    Przeczytalem Twoja recenzje no i lzy poplynely na nowo...tak ja tez bylem tym wyjezdzajacym z biletem w jedna strone..bylem w ojczyznie po raz pierwszy piec lat temu..mialem kontakt z Teresa Toranska z ktora mialem sie spotkac latem..niestety ludzie tak szybko odchodza..
    Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i dziekuje z piekny post :) yurek albo jurek

    OdpowiedzUsuń