kamienica przy ulicy Planty 7-miejsce pogromu
Do poruszenia tego tematu zainspirowała mnie nie tylko dzisiejsza data, ale przeczytany jakiś czas temu artykuł, a raczej rozmowa zamieszczona w Charakterach z lipca 2006, w której to rozmowie wzięło udział dwoje psychologów (prof. Barbara Weigl, prof. Mirosław Kofta) zajmujących się tematyką uprzedzeń etnicznych i zjawiskiem antysemityzmu, dwoje socjologów (dr Sławomir Kapralski, Michał Bilewicz) także zajmujących się tą tematyką, oraz historyk (Andrzej Żbikowski) pracownik Żydowskiego Instytutu Historycznego, oraz IPN-u. Rozmowę poprowadził Bogdan Białek red. naczelny miesięcznika Charaktery.
Pozwolę sobie przytoczyć co ciekawsze i co bardziej poruszające mnie fragmenty.
W pierwszych słowach pan Andrzej Żbikowski (historyk) prostuję, że nazywanie wydarzeń w Kielcach pogromem jest błędne, ponieważ doszło tam to dwóch wydarzeń. Pierwsze to atak na dom na ulicy Planty 7 (w której znajdował się Komitet Żydowski),a drugie to sukcesywne wyłapywanie Żydów, którzy mieszkali w Kielcach, bądź przebywali akurat w mieście. Wiadomo o kilkunastu zabitych w mieście i pociągach jadących z Kielc, bądź do Kielc. Także mamy do czynienia jak twierdzi Żbikowski nie z pogromem a z czystką etniczną.
Jak doszło do tej czystki? Dlaczego ludzie, którzy doświadczyli okrucieństw wojny, a potem uraczyli się życiem powojennym już w pokoju dokonali takich czynów. Gotowość do wzięcia udziału w czystce nie wzięła się znikąd. Musiała mieć swoje głęboko zakorzenione początki w głowach ludzi. Jeszcze w czasach przedwojennych istniały obozy polityczne jawnie antysemickie. Wystarczy wspomnieć Dmowskiego. Wykreowano obraz Żyda chciwego, wrogiego, czającego się tylko na to, żeby odebrać mienie Polaków. W tej propagandzie nie mała jest także rola Kościoła. Zdaniem prof. Kofty (psycholog) oprócz tego istnieją jeszcze cztery czynniki mogące przyczynić się do pogromu w Kielcach: (cytuje za Charakterami)
Pierwszy, który pełnił rolę spustu, to pogłoska o mordowaniu przez Żydów polskich dzieci dla celów rytualnych. Wywodzi się z bardzo starej , potocznej wiedzy pochodzącej nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak przekazywanej, ale jednak przez część społeczeństwa akceptowanej i uważanej za prawdopodobną. Agresja i mordowanie byłoby dla tej części rodzajem usprawiedliwionego odwetu, przejęciem wymiaru sprawiedliwości w swoje ręce. I taki mechanizm prawdopodobnie zadziałał w Kielcach.
Drugi czynnik to udział w pogromie przedstawicieli władzy, jako współorganizatorów . W dostępnych opisach widać bardzo aktywną rolę milicji i wojska w rozpowszechnianiu plotek i w samych działaniach.
Trzeci czynnik to działanie w warunkach anonimowości i wysokiego pobudzenia emocjonalnego. W takich okolicznościach ludzie zapominają o tym, co jest dla nich moralne i etycznie ważne, natomiast działają w warunkach ograniczonej, indywidualnej tożsamości, czyli dezindywiduacji.
Czwarty czynnik- dehumanizacja. Wydaje mi się, że niełatwo skłonić ludzi do pogromu, dopóki traktują ewentualne ofiary jako pełnoprawne istoty. (...) W procesie dehumanizacji jej sprawcy , nadal kierują się normami i zasadami postępowania, które szanują, ale ich stosowanie ograniczają wyłącznie do własnej grupy narodowej, natomiast innych przestają traktować jako ludzi.W efekcie dehumanizacja prowadzi do tego, że nawet najstraszliwszą zbrodnie można popełnić bez poczucia winy i łatwo ją zracjonalizować. Ten mechanizm wydaję mi się kluczowy dla zrozumienia bardzo wielu ludzkich zachowań , nie tylko tych podczas pogromu kieleckiego."
Dehumanizacji w Kielcach sprzyjała obcość kulturowa. Jako pierwsi zostali zaatakowani Żydzi, którzy przyjechali ze Wschodu, nie byli "swoi" zatem podwójnie. Barbara Weigl (psycholog) dodaje jeszcze jeden czynnik, mianowicie to, że nie znalazł się nikt, kto chociaż próbowałby zatrzymać agresję. W każdym bądź razie nikt władny.Próby podejmował ksiądz, ale nie został dopuszczony do tłumu i jego próby spełzły na niczym.
ocalała z pogromu Miriam Guterman, uratowana przez dozorcę
Sławomir Kapralski (socjolog) dodaje, że do takich wydarzeń mogło dojść z większą łatwością właśnie zaraz po wojnie i po doświadczeniu Holocaustu. Dlaczego?
"...Brutalizacja życia , zanik wartości życia ludzkiego, okrucieństwa, na które napatrzono się w czasie okupacji , sprawiły, że po wojnie łatwiej było przekroczyć pewnie granicę. Wojna sprawiła, że przedwojenny stan rzeczy, w którym Żydzi byli wykluczeni ze wspólnoty , uległ w jej trakcie wzmocnieniu, ponieważ okazało się, że z Żydami można zrobić praktycznie wszystko. Polacy byli tego świadkami i zapadło im to w umysły. Wojna spowodowała też zanik hierarchii i ładu świata. Umożliwiła wyjście chaosu w porządek społeczny. Ten porządek trzeba było przywrócić, a zazwyczaj odbywa się to poprzez ofiarę. Składa się ją z kozła ofiarnego, którym może być pojedynczy człowiek, grupa, społeczność, czy nawet cały naród. Żydzi spełniali kryteria.
Żbikowski dodaje: "Wojna pokazała, że z Żydami można zrobić wszystko, co się chcę. Dla części Polaków przestali być dopustem bożym, z którym trzeba się pogodzić, bo i tak nic nie można zrobić. Okazało się, że można, i to szybko i skutecznie. Poza tym, co by nie mówić, Polacy skorzystali na Holocauście w wymiarze ekonomicznym. Zajęli bowiem miejsca Żydów rzemieślników, Żydów sklepikarzy,Żydów urzędników. Uzyskali także dodatkową przestrzeń miejską, gospodarczą, wytwórczą. To była przysłowiowa marchewka, którą Niemcy dali Polakom. Zresztą nie tylko Polakom, dali ją także Węgrom i Słowakom."
Kapralski wspomina badania nad wizerunkiem Żyda w kulturze Polskiej, które przeprowadzał pod koniec lat 80. Zjeździł wtedy pól Polski. I najbardziej wstrząsającym dla niego przeżyciem było dla niego odkrycie świata prześladowań Żydów po wojnie. Słuchał różnych relacji na przykład: jak tu po wojnie wracały te Żydki, to się ich pogoniło, pobiło, a czasem zabiło" Kosami zrzucano Żydów z wagonów, którymi wracali z obozów do swoich domów.
"...Polacy wiedzieli i nie wiedzieli-patrząc nie mieli świadomości, tego co widzą. To jest taki dość specyficzny mechanizm: niby wiem, ale nie potrafię tego dostrzec. W ich świadomości Holocaust nie zaistniał jako jakieś specyficzne wydarzenie. On się zdarzył, został zarejestrowany, ale nie było słów, żeby o nim mówić" dr Kapralski
Michał Bilewicz dodaję, że Holocaust może nie istniał w zbiorowej świadomości, ale na pewno istniał w zbiorowej nieświadomości. Przytacza przykład grabieży mienia żydowskiego. Ogólnie ludzie kradzież postrzegali jako czyn zły, a że mimo tego dopuszczali się jednak tego czynu, żeby ochronić siebie, zaczęli nienawidzić Żydów, szczególnie wtedy kiedy zaczęli wracać i poszukiwać swoich rzeczy. I to może być kolejny kontekst, który wyjaśnia wydarzenia kieleckie. Następny czynnik jaki wymienia Bilewicz to chaos, który psychologia nazywa "poczuciem utraty kontroli". Zarówno w Kielcach jak i w Jedwabnem sytuacja była podobna. Nie wiadomo kto rządzi, nie wiadomo komu się podlega.
Psycholog Peter Glick piszę, że w takich sytuacjach społeczność wyodrębnia grupę, którą uważa za lepiej zorganizowaną, lepiej radzącą sobie niż reszta-grupa ta, koncentrując zawiść, staję się kozłem ofiarnym. Obok mechanizmu kozła ofiarnego można wyróżnić także zjawisko czarnej owcy, które polega na tym, że w pewnych okolicznościach grupa kieruje nienawiść na swoją grupę, w jakiś sposób różną od ogółu. Należy pamiętać, że ofiarami agresji padali także Polacy, którzy pomagali Żydom.
"kumulująca się radykalizacja"- to pojęcie uknuli Niemcy dla wyjaśnienia mechanizmów, które doprowadziły do podjęcia decyzji o ostatecznym rozwiązaniu. Niemcy uznali, że nie był to z góry zaplanowany scenariusz, tylko reakcja hitlerowskiej władzy na pewne społeczne wydarzenia, działania, które zaczęły przybierać kształt zorganizowanego procesu. Ich rosnąca radykalizacja spowodowała, że hitlerowcy zaczęli się zastanawiać, jak je wykorzystać dla własnych celów. Według Żbikowskiego mieszkańcy Kielc na własną miarę zastosowali ten sam manewr.
W pierwszych dwóch latach po wojnie zjawisko antysemityzmu zaiskrzyło na nowo. Żydzi wrócili, stali się na powrót widoczni, zaczęli dochodzić swych praw do majątków w Sądach, zakładali sklepy, było ich pełno. W dodatku zaczęli wstępować do UB i występować z pozycji władzy, co dla ludzi mogło być sygnałem, ze zbliża się niebezpieczeństwo.
A jaka jest istota pogromu jako kategorii socjologicznej?
Otóż mieszkańcy miasteczka wychodzą z kościoła po nabożeństwie drogi krzyżowej i widzą na ulicy Żyda, którego znają z imienia i nazwiska ale teraz ten Żyd nie jest już sąsiadem z domu obok a tym, który ukrzyżował Chrystusa. Zaczynają go szturchać, atakować, stają się coraz okrutniejsi. Przez kilka dni znęcają się nad Żydami, po czym wszystko ucicha, i ci sami ludzie wracają do rzeczywistości przedpogromowej. I nawet są bardzo zdziwieni kiedy Żydzi mają do nich o coś pretensję. Wszystko wraca do normy. Podobnie było w Kielcach. Na placu było kilka tysięcy ludzi, dużo większa ilość była jakoś dotknięta tym wydarzeniem. A mimo to nastąpiła cisza, jakby ta cała masa ludzi w jednym czasie dokonała zbiorowego wyparcia pogromu ze świadomości i z pamięci. Tej ciszy sprzyjała zerowa reakcja władz. Nikt nie poniósł konsekwencji. Nic się nie stało. Mieszkańcy Kielc sami sobie zracjonalizowali swoje zachowanie i to dlaczego doszło do pogromu. Wymyślili sobie szereg uzasadnień:
1) była to prowokacja komunistyczna, odwet za to, że rok wcześniej oddział Szackiego odbił grupę więźniów. Niepokorne miasto zostało ukarane.
2) ale komuniści to też Polacy przecież więc nie mogli dokonać tak haniebnego czynu, więc na pewno:
3) sprokurowali go sami Żydzi, po to by sprowokować falę wyjazdów do Izraela.
4) w dodatku wzięli odwet na Kielcach, bowiem krążyła plotka, że rabin podczas pogrzebu rzucić klątwę na miasto, dlatego tak słabo się rozwijało. Wreszcie doszło do zbiorowego wyparcia wydarzenia ze świadomości Kielczan.
Jak widać chcemy być nieskazitelni jako naród:
Kofta (psycholog):
"Prawdopodobnie działają bardzo silne zapory psychologiczne, być może związane z wyidealizowaną koncepcja Polaków jako ludzi z natury dobrych, nadzwyczaj szlachetnych, tolerancyjnych. Jest jeszcze jeden czynnik nazywany "kolektywną tożsamością publiczną"- nie chodzi tylko o to, co my sami o sobie myślimy, ale też o to, co myślą o nas inne narody.
Michał Bilewicz (socjolog) dodaje, że według badań wynika, że postrzegamy siebie negatywnie jako leniwych, kłótliwych, bałaganiarzy. Z góry zakładamy, że jesteśmy gorsi od innych. Dlatego staramy się jakoś to sobie zrekompensować, budujemy twierdzę tych lepszych moralnie, którzy nigdy nie zrobili niczego złego. Jesteśmy więc szczególnie wyczuleni na wszelkie słowa krytyki i na próby pokazania prawdy. Reagujemy histerycznie, obrażamy się.
Przez lata polityka wspierała milczenie na ten temat, więc pamięć o tamtych wydarzeniach mogła sobie spokojnie siedzieć w zakamarkach a my mogliśmy sobie spokojnie żyć i nie myśleć. Ale teraz zaczynamy o tym mówić. Teraz jeszcze się oburzamy, tupiemy nóżką, wychodzimy obrażeni z dyskursu, ale za jakiś czas, przy kolejnych pokoleniach to się zmieni.
"Holocaust położył się cieniem na całej ludzkości, bez względu na to, czy ktoś o nim wiedział, czy nie"
Marek Edelman.
"Sprawiedliwość nie polega tylko na wymierzeniu kary-polega także, a może przede wszystkim, na tym , że ten, który popełnił niesprawiedliwość , powinien także niesprawiedliwe cierpieć. Dopiero wtedy następuje pełne przywrócenie sprawiedliwości."
Tadeusz Borowski (więzień KC w Oświęcimiu, poeta)
Zgodnie z ustaleniami IPN, 4 lipca 1946 roku w czasie pogromu kieleckiego zginęło 37 osób narodowości żydowskiej (35 zostało rannych) i troje Polaków. Tego dnia w Kielcach i okolicach miały miejsce również inne zajścia, w których pokrzywdzonymi stali się obywatele narodowości żydowskiej; na tle rabunkowym zamordowano mieszkankę Kielc pochodzenia żydowskiego Reginę Fisz i jej kilkutygodniowe dziecko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz