"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann

wtorek, 6 września 2011

"Do widzenia, do jutra"... panie Morgenstern:(

UWIELBIAM! (zwłaszcza od 3 minuty)


"Zaczęło się to tak, jak zaczynają się tego typu historie. Najzwyklej na świecie"

Tymi słowami zaczyna się jeden z moich najbardziej ukochanych polskich filmów "Do widzenia, do jutra". Jego reżyser Janusz "Kuba" Morgenstern dziś 6 września zmarł:( Mnie to smuci, bo odchodzą ostatni wielcy. A my zostajemy, jak te sieroty kulturalne tu i teraz.


Scenariusz "Do widzenia, do jutra" napisali: odtwórca głównej roli Zbigniew Cybulski, Bogumił Kobiela i Wilhelm Mach, muzykę po koleżeńsku napisał Krzysztof Komeda, gościnną cza-czę wykonał brawurowo młodziutki Roman Polański. W filmie zostały wykorzystane skecze z autentycznych teatrzyków studenckich Teatr Rąk "Co to" i "Bim-Bom", którego założycielem i współtwórcą był Cybulski.


Cybulski, czyli filmowy Jacek zakochuję się w Margueritte. Dziewczynie z innego, bo z zagranicznego świata. Marguerittę zagrała zjawiskowa Teresa Tuszyńska. Akcję filmu otwiera scena kiedy Margueritte pyta Jacka jak dojść na ulicę Długą. Bez aury powojennego Gdańska nie byłoby tego magicznego obrazu:) 



Zbigniew Cybulski, Teresa Tuszyńska (dubbingowała ją znakomicie amerykanka Eleonora Kałużyńska-ciekawostką jest fakt, że była to wtedy żona Zygmunta Kałużyńskiego).

Mało kto wie, że Cybulski w scenariuszu opisał swoją prawdziwą historię, bowiem filmowa Margueritte istnieje naprawdę!!! To Francoise Bourbon rodowita paryżanka.

Francoise Bourbon

W  końcu lat 50-tych przyjechała wraz ze swym ojcem, francuskim konsulem do Gdańska. Tam poznała chłopaków z Teatrzyku "Bim- Bom", oraz Morgensterna. Cybulski zakochał się w pannie Francoise bardzo poważnie, zresztą wszyscy byli tą śliczną zaledwie 18-letnią dziewczyną zauroczeni. Była tak inna od polskich dziewcząt, radosna, uśmiechała się, była otwarta i nie bała się mówić co myśli. Była z innego, z tego lepszego świata, a to uwodzi. Z Cybulskim rozmawiała po francusku (świetnie się posługiwał tym językiem), a z Kobielą po angielsku. W Teatrzyku "Bim-Bom" nie trzeba było rozumieć języka, ponieważ w większości język spektakli, czy skeczy to gesty i patomima:)
Filmowa Margueritte zostaję ochoczo wciągnięta w świat studenckich Teatrzyków. Widzimy  w filmie prawdziwe twarze współtwórców i aktorów "Bom-Bim": Fedorowicza, Kobielę, Wowo Bielickiego (to on wymyślił nazwę Bim-Bom, a skąd czerpał inspirację?*)...grają tam siebie.


 Gdańsk pomimo wojennych zniszczeń żył, był centrum życia studenckiego, życia kulturalnego młodej inteligencji. W filmie są umieszczone sceny autentycznych studenckich potańcówek, oddających ducha, tamtych pierwszych lat wolności. Margueritte ma wielu adoratorów, ale wpada jej w oko najbardziej Jacek. Są sobą zauroczeni, spotykają się, z tym, że ona się bawi, a on wiąże z dziewczyną poważne plany: będziemy już zawsze razem-szepcze jej do ucha on, -nie bardzo, odpowiada ona...Margeuritte mówi on-porzuć swój biały zamek i przenieś się do mojego, -nigdy nie będziemy razem, mówi ona, bowiem ma inne plany. Umawia się jednak z Jackiem na wspólną ucieczkę...do widzenia, mówi ona, do jutra, odpowiada szczęśliwy on, i już nigdy więcej się nie zobaczą.
 Filmowa Margeuritte, podobnie jak Francoise wybiera zamiast miłości w Polsce wolność gdzieś w świecie.
Francoise Bourbon  nigdy nie żałowała wyboru, jednak Polskę uważa za swój drugi dom. Mieszka w Warszawie od kilkunastu lat.

"A co bym zrobił gdybyś zaginęła? A szukałbym ciebie. Zaglądałbym w oczy wszystkim dziewczynom. Jedne miałyby twoje oczy, drugie usta a trzecie włosy. Jedne byłyby bardzo poważne, inne znów w doskonałym humorze. Inne grałyby w tenisa lub ciągle spieszyły się na kolacje, ale żadna nie byłaby tobą. I pomyślałbym, że cię ukradli. I ogłosiłbym we wszystkich gazetach świata, na wszystkich murach i słupach ulicznych, że cię poszukuję. I wyznaczyłbym wielką nagrodę, ale nikt by mi nie uwierzył, bo nikt nigdy zakochanych nie traktuje na serio".  Jacek

To Cybulski upierał się by Margueritte zagrała dziewczyna bardzo podobna do pierwowzoru. Kto ją odnalazł, czy Cybulski, czy sam Morgenstern nie wiadomo (zdania są podzielone), ale do filmu trafiła młodziutka, wtedy 17- letnia Teresa  Tuszyńska.

"Wierz mi, to nieistnienie jest najpiękniejszą rzeczą, jaką mogę ci ofiarować"- Margueritte

 Musieli prosić mamę Teresy o zgodę na grę w filmie. Bardzo się Tereską wszyscy opiekowali, a ona rozrywkowa dziewczyna dokazywała nie mało. O ironio Cybulski  zauroczył się i w Tuszyńskiej, ale ona wybrała jego kolegę z kabaretu. Ot pech.
Teresa Tuszyńska zmarła w całkowitym zapomnieniu w 97 roku. Ogólnie aktorów Teatrzyku "Bim-Bom" (tych występujących w filmie i nie) spotkał marny los, ginęli tragicznie: Cybulski- pod kołami pociągu, do którego spóźniony próbował wskoczyć, Kobiela jakiś czas potem  w wypadku samochodowym, a Adam Pawlikowski wybrał śmierć samobójczą.


Janusz Morgenstern przyjaźnił się od lat 50-tych z Francoise Bourbon. Widywali się bardzo często, mieli dla siebie zawsze czas. Nigdy nie mówili sobie do widzenia, zawsze do jutra...do widzenia, do jutra panie Morgenstern...

Na zakończenie melodia do filmu "Do widzenia, do jutra" muzyka Krzysztof Komeda, tekst Wojciech Młynarski, śpiewa Anna Frankowska. To wersja współczesna z tekstem. Ja osobiście wolę wersję oryginalną. Piosenka ubrana jest w piękne kadry z filmu:)


WAŻNIEJSZE FILMY JANUSZA MORGENSTERNA:

"Sztuka jest jak salto w cyrku" J.M

"Do widzenia, do jutra"  (1960)
"Jutro premiera" (1962)
"Jowita" (1967)- na podstawie powieści Stanisława Dygata "Disneyland" scenariusz: T. Konwicki.
"Kolumbowie" (1970)
"Trzeba zabić tę miłość" (1972)- według samego reżysera najważniejszy film.
"Polskie drogi" (1976-77)
"Godzina W" (1979)
"Żółty szalik" (2000)
"Mniejsze zło" (2009)

P.S zagadka: jest pewna scena w kinie polskim najbardziej znana, genialna, którą wymyślił Morgenstern. Podpowiedź: A. Wajda.**

ostatni wywiad z Morgensternem ze stycznia 2011

Teresa Tuszyńska znika-artykuł z Gazety Wyborczej-Wysokie Obcasy

* z Chatki Puchatka:)
**scena z płonącymi kieliszkami w filmie "Popiół i diament"


4 komentarze:

  1. Uwielbiam ten film, czytałam kiedyś też artykuł o Tuszyńskiej. Pięknie to wszystko tu zebrałaś do kupy, że się tak kolokwialnie wyrazę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff jest odzew:)
    Tak to jest kino magiczne. Dzięki tacie mnie ciągnie w stronę takiego właśnie kina. Pierwszy raz obejrzałam Do widzenia...właśnie z nim:) Do tego on uwielbia Gdańsk, stara się tam bywam raz do roku, choć przez kilka dni (robi tak od ponad 30 lat), także w sobotę się wybiera. Dopóki sama nie pojechałam do Trójmiasta się dziwiłam jak często można bywać w tym samym miejscu. Ale teraz rozumiem! Dlatego Do widzenia ma dla mnie podwójnie magiczną moc:)
    Raz udało mi się obejrzeć film w Gdańsku w kinie letnim. To dopiero była magia:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam w telewizji fragment programu o nim w dniu śmierci. Słyszałam mnóstwo dobrego o "Do widzenia..." i mam ogromną ochotę obejrzeć tej film, mam nadzieję, że uda mi się to zrobić w weekend.

    OdpowiedzUsuń
  4. Główna bohaterka niegdyś piękna paryżanka zostawiła zakochanego mężczyznę.Ciekawe czy w prawdziwym życiu ktoś zostawił piękną paryżankę?ciekawe..........Dowidzenia do jutra.

    OdpowiedzUsuń