"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann

środa, 28 września 2011

Uśmiech na zdrowie:))



Wydawało mi się, że mnie to nie rozbawi, że niby co w tym takiego śmiesznego? 
Ale zgadza się śmiech jest zaraźliwy, po kilku chwilach się uśmiechałam po noskiem, po kilku następnych już się śmiałam, a potem już zdrowo rechotałam (wraz z mężem), takie ćwiczenie przepony:))

Melduje się, że żyje. Znak daję:) Żebyście aby nie pomyśleli, że poszła do pracy na trochę i już sił nie ma, i już czasu nie ma żeby się odezwać hihi.
Dziś zatem będzie krótko, bo zaraz się spać muszę kłaść hihi. Żartuje, żartuje jeszcze nie, ale mam wybór: albo blog, albo książka:)
Fabriken, fabriken ciąg dalszy.
 Teraz przy większej stawce i większej sprawności, a tym samym ilości wykonanych pudełek zaczyna się to nawet, nawet opłacać:)
 Niestety trzeba to skończyć do końca miesiąca, dziewczyny się cieszą, bo teraz zachrzaniają (nazwałabym to bardziej dosadnie, alem kulturalna jest) po 12h codziennie (dwie zmiany 6-18 i 10-22), potem już normalnie, a mi przedłużenie terminu i ilości dni pracy zrobiłoby finansowo doobrze, bo mam liczone za godziny, a jadę dzielnie codzienne 8h. Na hali zaczyna się robić lekka paranoja, w związku z terminem pracuje pół firmy, włącznie z biurem i z moim mężem. Śmiesznie tak razem.
I tak jest niemożliwością wykonać tą robotę. Jutro czwartek, a nie ma nawet połowy. Szalony szef dokonał wcześniej obliczenia (a na podstawie tego obliczenia został ustalony termin i stawka), które to  zupełnie, ale to zupełnie nie licujące z rzeczywistością.
 Ułańska fantazja go poniosła, bowiem założył sobie (i zleceniodawcy!), że jesteśmy w stanie robić 500 pudełek na GODZINĘ!, przy czym nasz dzisiejszy rekord, to owszem 470 pudełek, ale na jedną zmianę, czyli GODZIN CZTERY:) 
No lekutka różnica w wyliczeniach co nie?!
Plecy bolą, ręka też, ale jest nieźle, myślałam, że będzie gorzej:)

Jak mam kryzys to wyobrażam sobie, że idę do księgarni i kupuje. W Matrasie 25% zniżka i traf (teraz, po w miarę ładnych dziennych stawkach to traf, wcześniej był to pech) chcę, że tą obniżką objęte są akurat te książki, które mam na oku i których kupno odkładam na wieczne nigdy. Może teraz?Może teraz sobie kupię? Tak, tak, tak:)
 Zresztą śnią mi się książki (raz we śnie pracowałam w bibliotece, a raz byłam w księgarni), a resztę snów wypełnia mi wszechobecny motyw kwiatuszka, co to z jego paszczu się wyciąga chusteczki. Bardzo bogatą symbolikę mają moje sny ostatnio:)
Acha zapomniałam, że bolą mnie jeszcze oczy, dlatego będę dla nich łaskawa i przestane je katować ekranem monitora, a przerzucę się na książkę. A może by tak wykazać się absolutną łaskawością i je po prostu zamknąć?
Nieee...no o tej porze, to lekka przesada.
Buziaki.


P.S wcale, a wcale nie było krótko:)

3 komentarze:

  1. cieszę się, że nie jest tak źle. Przy takiej robocie można sobie wyobrażać rózne rzeczy i myśleć o wielu ciekawych sprawach, szkoda ze nie można słuchać audiobooka. Czy można?
    Pewnie nie, bo to może spowalniać poza tym bezpieczeństwo się obniża, bo się można zasłuchać.
    Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  2. o ja Cię nie mogę! Padłam ze śmiechu! A widziałaś film "Amelia"? Ten jej Książę kolekcjonował kiedyś śmiech ludzi- to by miał chłopak niezłą kolekcję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. KASIE.EIRE:
    Powiem tak, że trzeba trzymać takie tempo, że nie da się o niczym myśleć.
    Słuchamy radia z telefonu, ale i tak na hali jest taki harmider (ostatnio jak robimy całą bandą, a nie tylko w 4 osoby), że słychać tylko plumkanie w tle. Ja wydaję co kilkanaście sekund łomot młoteczkiem, wcześniej osoba pierwsza w łańcuszku wali innym młoteczkiem, znaczy ubija:)
    Cztery światy normalnie!

    MAG-
    No pewnie, że widziałam Amelkę i to nie raz:) No miałby, miałby:)

    OdpowiedzUsuń