"Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki"
Ingeborg Bachmann

czwartek, 29 września 2011

Pierwszy kryzys, pierwszy odcisk...wniosek? A jednak świat jest fajoski:)

Odnotowałam dziś pierwszy kryzys fizyczny w fabriken, fabriken. Wchodząc na halę poczułam smród kleju (wcześniej też go czułam, ale mi w ogóle nie przeszkadzał), a potem powalił mnie smród rozpuszczalnika, który był przez cały dzień w użyciu. Myślę sobie, oj źle się dzieje źle.
Oj tam, oj tam! Proszę spiąć pośladki jak to powiadają i nie mameić się! Tak sobie mówię w duchu i czuję, że zbliża się ból głowy. Nie ma co. Dwie tabletki przeciewbólowe zażyte w porę załatwiły szczęśliwie sprawę ufff uratowani!:)


Odnotowałam także pierwszy odcisk na malutkim paluszku. Od ciągłego kontaktu z młoteczkiem się mi odcisk zrobił. No, no ciekawe, ciekawe. Odnotowałam również brak zakwasów i coraz mniejszy ból pleców. Moje nowe koleżanki z pracy mówią, że staje się powoli cyborgiem jak one hehe.
No nie. Do takiej wytrzymałości jaką one mają to mi jeszcze daleko. Nie wiem czy dałabym radę wstać po godzinie 4 rano (one tak wstają) i ze świadomością, że czeka mnie 12 h pracy (jak są dodatkowe zlecenie, to tak właśnie wygląda ich dzień) pójść raźno do roboty. Albo nie. Przyjść na godzinę 10 rano, wrócić ok 23, tylko po to żeby położyć się spać i znów pójść do pracy. Rany boskie! I to żeby był za to jakiś super dodatek finansowy do pensji! Ale nie, gdzieżby. Żyjemy jednak w chorym kraju i tyle:(
Dosyć propagandy:)
 Kiedy przyjdzie mi kiedyś myśl do głowy żeby ponarzekać na pracę (zakładam, że będę w końcu ją miała), że za darmo prawie, że za długo, że ciężko itp, itd, to jedna myśl o moich dziewczynach z hali, za którymi szczerze będę tęsknić ustawi mi właściwą perspektywę:))


Było o pierwszym kryzysie, o pierwszym odcisku, to teraz nadszedł czas na to żeby świat okazał się jednak mimo wszystko fajoski:)


Przepis na fajoski świat:


Wrzuć piękny, ciepły jesienny wieczór po ciężkiej fizycznej pracy (po godz. 18) dodaj do tego rower, cudownie płynnie sunący po drodze rowerowej, wymieszaj to z przesympatyczną rozmową telefoniczną z dobrym znajomym mieszkającym w Norwegii (temat rozmowy: planowane odwiedziny tegoż w okolicy ferii zimowych), wskakuj znów na rower, przypraw przesuw rowerowy duża szczyptą Kaśki Nosowskiej na uszach, o ten właśnie numer:



Po wyjściu ze sklepu z produktami na zupkę pomidorową popatrz na piękny zachód słońca:


W rzeczywistości był piękniejszy wiadomo:)
Wzbogać ostatni fragment drogi do domku smakiem pierwszy raz usłyszanego numeru Kaśki pt: "Rozszczep"




 poszusuj rowerkiem z włoszczyzną zalotnie leżącą w koszyczku kilka razy dookoła bloku, bo jakże to tak przy takich dźwiękach zsiąść z roweru kiedy tak pięknie, tak pięknie jest:)
I rezolutnie, z werwą siłą rozpędu dodaj ostatni element: własnoręcznie zrobioną zupkę pomidorową...pyszną! Konieczne dodatki to mnóstwo marchewki i koperek mniam, mniam.



I voila mamy fajoski świat:)
 Taki po prostu bez wyraźnej przyczyny, bez jakiegoś większego powodu fajoski świat.

8 komentarzy:

  1. Pyszności! A u mnie był krupniczek z kalafiorkiem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. mnaim, mniam, widzę, że też wciskasz dużo marchewy do pomidorówki :) ale koperku nie próbowałam...znaczy się w pomidorówce nie próbowałam ;)
    Ja jakoś jeszcze nie mogę się oswoić z nową Nosowską, ale czuje, że niedługo przerodzi się to nieoswojenie w silną fascynację...
    a znalazłaś inna ścieżkę rowerową?jakąś szerszą? ;)
    a ja też miałam wczoraj dzień, który sprawił, że świat stał się fajoski. przepis podobny, tylko składniki z innych firm:
    zamiast pomidorówki- pyszne spagetti bolonese
    zamiast rozmowy z Norwegią, rozmowa z Żorami
    zamiast jazdy na rowerze- spacer po Wrocławiu
    zamiast Nosowskiej- Hurt (przy nich najlepiej mi się spaceruje)
    a na miłe zakończenie- rewelacyjna książka- biografia X. Twardowskiego.
    Oby więcej takich fajoskich dni, czego Tobie również życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie też przepisy na udane dni są raczej muzyczne, choć w trochę innych klimatach ;) Skoro pierwszy odcisk zaliczony, trzeba trochę sobie ponarzekać, potem świat wydaje się bardziej kolorowy... przynajmniej tak mówią ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. AGNESTO-
    Noskowska jest boska szczególnie sprawdza się w mini podróżach rowerowych;)

    MAG-
    No pomidorówkę robię jak każdą inną zupkę, to znaczy każdą robię tak samo. Do każdej wrzucam włoszczyznę i mnóstwo marchewki.
    Ja do Nosowskiej to znaczy najpierw do singla Nomada mam stosunek mocno ambiwalentny. Cosik mi nie gra w jej śpiewaniu. Za dużo kombinuje, jak dla mnie to zbyt mocno ozdabia końcówki. Wiesz o co mi chodzi:) Teraz przy kolejnych odsłuchaniach już lepiej, podoba mi się energia tego numeru, ale pierwsze spotkanie z Nomadą było dla mnie mocno na nie.
    A teraz po kolejnym przesłuchaniu płytki (to moja płytka powrotna), coraz bardziej się do nie przekonuje. Póki co na części pierwsze rozłożyły mnie Daj spać, Rozszczep właśnie:)
    To niezaprzeczalnie doobra płyta.
    No popatrz jak się zgrałyśmy z tym fajoskim dnie:) No i książeczka mniamniusia.
    Ja już oczyma wyobraźni widzę siebie jak za te ciężko zarobione pieniądze (za ich część rzecz jasna) kupuje sobie książeczki, nawet kilka!!:))
    Oby, oby, bo dzisiejszy dzień nie był już taki fajoski. No ale cóż życie to siunusoida:)
    Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  5. GIFFIN-
    Ten wczorajszy dzień tak się jakoś dziwnie złożył, że był fajoski:)
    U mnie różnie bywa muzycznie, bardzo różnie:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie też to będzie płyta powrotna, bo czuję w niej potencjał. Ale tekstowo Kaśka ciągle wymiata!

    OdpowiedzUsuń